Trudno jest funkcjonować z depresją. To stan w którym czasem się nie poznajemy. To stan niemocy, szarego bólu. Mocniej odczuwamy, ale to, co nas rani. Czy to, przez co przechodziłam przed rokiem, to była już depresja? Pisałyście, sama sobie z tym nie poradzisz.
Cisza i samotność, którą wybrałam pozwoliła mi się wyciszyć, przemyśleć wiele spraw, postawić granice. Dużo spałam, ale to nie była ucieczka w sen. Czytałam, zajęłam się robótkami, chodziłam na spacery. Czy byłam szczęśliwa? Chyba tak, w sposób, w jaki na tamten moment mogłam być. Denerwował mnie mój M., gdy chodził, prosił, przepraszał, obiecywał. Szkoda mi było naszej dobrej przeszłości, szkoda mi było przyszłości, z której rezygnowałam, ale nie byłam gotowa do zmian. Wreszcie , myślę, że za czyjąś namową , sprowokuj, a zobaczysz, może wróci, wystąpił o rozwód. Ja nie chciałam rozwodu. Nie chciałam wracać, ale chciałam chociaż takiej zdalnej przynależności do kogoś. W końcu jednak wróciłam, bo uznałam, że to nieetyczne być za, a jednak przeciw. On swoje obietnice spełnia. Stara się, ale ja ... chyba nie chcę sobie dać szansy, aby być szczęśliwa. Może mam to zakodowane w swojej głowie, bo chyba pomimo postawionych granic w stosunku do mamy, ona ma ciągle nade mną władzę. Jak bowiem mogę być szczęśliwa, skoro ona potrzebuje pomocy? Co powiedzą Ci, którzy jej muszą pomagać w moim imieniu, za mnie. Możliwe, że nic nie powiedzą, ale w mojej głowie jest ta świadomość , że przecież powinnam, a ja już nie potrafię, ja już nawet nie chcę.
" Wystarczy piękny uśmiech...." posty o książkach, ogrodzie itp. ale w środku jest zraniona dusza, rozbicie, smutek, brak chęci do życia, najlepiej nie wstać z łóżka, nic nie cieszy, chcesz się izolować od innych. Wiem już na pewno co to jest i wiem, że sama sobie nie poradzę. Mam już odpowiednie leki i zaczynam terapię. To będzie jednak długa droga, bo zbyt długo ulegałam mechanizmom, które przyczyniły się do jej wystąpienia. Sytuacje i wydarzenia życiowe sięgające dzieciństwa, zaburzone relacje z matką, trudne doświadczenia całego życia.
Wiem, nie wszyscy mający trudne zdarzenia w życiu, wpadają w depresję, ale czy ja mogłam jej uniknąć po wszystkim co mi się zdarzyło. Spisałam kiedyś historię życia, ale raczej mamy, niż moją, taką jaką ja znam i chyba dojrzałam do tego, aby się z nią podzielić. "Jakie życie, takie wspomnienia" .
Elu ściskam mocno .....nigdy nie wiadomo jak postąpić, jak zrobić by było dobrze a może właściwie tylko dla kogo .... wiele jest spostrzeżeń - wiele tego i aż za wiele by czasami to rozpamiętywać ....trzymaj się i dużo pozytywnych myśli przesyłam - pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuń