Znowu byłam na Żuławach. Tym razem za sprawą drugiej części trylogii Sylwii Kubik " Zimowe Żuławy - Beata". Tak się zaczytałam, że miejsc z powieści szukałam na mapie. Z Beatą spotkałam się w części pierwszej, bo to przyjaciółka Dobrosławy.
Dobrosława zmieniła swoje życie, bo z Gdańska wyjechała na Żuławy, Beata stamtąd pochodzi. Na swojej ojcowiźnie prowadzi pensjonat.
Akcja tej części dzieje się w okresie adwentu. Do pensjonatu zjechali już stali goście, emeryci. Są też miejscowi mieszkańcy i co z tego wszystkiego wyniknie. Tak właściwie Żuławy, ale to mogłoby się dziać wszędzie, w każdym zakątku Polski, bo takich jest pełno. Trzeba tylko te piękne miejsca zauważyć i potrafić je opisać. W tej części to czas przygotowań do świąt, tworzenie atmosfery przedświątecznej, zwyczaje tego okresu itd. W książce jest też smakowicie, bo są różne dania regionalne, a może nie tylko regionalne, ale dawne.
Dobrze się czyta, tematyka łatwa, lekka i przyjemna. Możliwe, że po pierwszej raczej krytyce, Sylwia Kubik stanie się jedną z moich ulubionych autorek na relaks.
Autorka tą książką "chciała dać w prezencie świątecznym cały wór dobrej energii. Przytulić tych, którzy tej bliskości potrzebują. Pocieszyć, dać wsparcie i wywołać uśmiech na twarzy. Ukoić tęsknotę oraz dać nadzieję".
W moim przypadku jej się to udało.
---
24 książka, 381/9403
Faktycznie fajna tematyka :D
OdpowiedzUsuń