poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Święta, jakich jeszcze u nas nie było



              Dzisiaj poniedziałek wielkanocny, drugie święto, a ja nadal leżę. Jest lepiej, bo nie mam już takiej wysokiej temperatury. Jest też trochę mniejszy kaszel, ale jestem słaba. Jak wstanę, to wychodzą na mnie siódme poty. Z drugiej strony, może to jakieś dobrodziejstwo i tak miało być. Bez szału przygotowań na święta, bez świętowania w dużym gronie. Chwila na zatrzymanie, przemyślenie. Przez okno obserwuję mój wiosenny ogród. Kwitnie w nim to i owo i jest pięknie. Przecież nie zawsze i nie wszyscy muszą być zdrowi, bo nie są. A u mnie to tylko zapalenie oskrzeli. Przecież mogło być gorzej. Dzięki Bogu, że nie jest. Martwi mnie tylko, że córka jest też chora, a nie ma tyle szczęścia co ja, aby sobie poleżeć. Na nią czekają obowiązki gospodyni, żony, mamy. Wnusia też nie jest w 100% w porządku. Oby wyzdrowiały jak najprędzej.
             Oczywiście bez gości u nas się jednak nie odbyło. Wczoraj był M., a dzisiaj obaj chłopacy z synami. Były męskie święta, bo ja leżałam. Niestety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz