piątek, 26 kwietnia 2019

Pieczeń dla Amfy - Salcia Hałas

       
           Jedyna korzyść z chorowania to leżenie i dużo czasu wolnego. Nie miałam sił, aby go jakoś zagospodarować. Dopiero ostatnie dni są lepsze, więc czytam. Tym razem "Pieczeń dla Amfy". Salcia Hałas, nie wiem czy to prawdziwe nazwisko i imię autorki, czy pseudonim, bo trochę dziwne, opisała fragment życia dziesięciopiętrowego bloku , długiego na 860 metrów, znajdującego się na Przymorzu w Gdańsku. Mieszka tam prawie małe miasteczko, bo około 6000 mieszkańców. Różnych mieszkańców. Główne bohaterki,  Maria Mania i Elwirka, spotykają się podczas spacerów z psami, palą skręty w okolicy bloku i zwierzają się ze swoich  doświadczeń życiowych. Obie uwikłane w skomplikowane związki, bez poczucia bezpieczeństwa, borykające się z problemami finansowymi, marzące o prawdziwej miłości, stabilizacji i szczęściu.
          Pieczeń dla Amfy nie jest  łatwa w odbiorze. Porusza bieżące problemy społeczne, ale też wraca do historii, do traumy bohaterki z dzieciństwa, mówi o trudzie przystosowania się do twardych realiów życia. Chwilami wydaje się śmieszna, ale  tak naprawdę jest bardzo smutna, gorzka, wręcz brutalna. Tą gorzką prawdę podsyca  specyficzny styl, którym jest napisana. Prosty,  surowy , pełen wulgaryzmów, język  zaciągnięty z popkultury środowisk zamieszkujących falowiec.
              Początkowo książka mnie nudziła, potem jednak wciągnęła. 
        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz