Dzisiaj w nocy spadł wyczekiwany deszcz.
niedziela, 28 kwietnia 2019
piątek, 26 kwietnia 2019
Pieczeń dla Amfy - Salcia Hałas
Jedyna korzyść z chorowania to
leżenie i dużo czasu wolnego. Nie miałam sił, aby go jakoś
zagospodarować. Dopiero ostatnie dni są lepsze, więc czytam. Tym razem
"Pieczeń dla Amfy". Salcia Hałas, nie wiem czy to prawdziwe nazwisko
i imię autorki, czy pseudonim, bo trochę dziwne, opisała fragment życia dziesięciopiętrowego
bloku , długiego na 860 metrów, znajdującego się na Przymorzu w Gdańsku.
Mieszka tam prawie małe miasteczko, bo około 6000 mieszkańców. Różnych
mieszkańców. Główne bohaterki, Maria
Mania i Elwirka, spotykają się podczas spacerów z psami, palą skręty w okolicy bloku i zwierzają się ze
swoich doświadczeń życiowych. Obie uwikłane w skomplikowane związki,
bez poczucia bezpieczeństwa, borykające się z
problemami finansowymi, marzące o prawdziwej miłości, stabilizacji i
szczęściu.
Pieczeń dla Amfy nie jest łatwa w odbiorze. Porusza bieżące problemy społeczne, ale też wraca do historii, do traumy bohaterki z dzieciństwa, mówi o trudzie przystosowania się do twardych realiów
życia. Chwilami wydaje się śmieszna, ale tak naprawdę jest bardzo smutna, gorzka, wręcz brutalna. Tą gorzką prawdę podsyca specyficzny styl, którym jest napisana. Prosty, surowy , pełen wulgaryzmów, język zaciągnięty z popkultury środowisk zamieszkujących falowiec.
Początkowo książka mnie nudziła, potem jednak wciągnęła.
czwartek, 25 kwietnia 2019
A mój ogród musi czekać
Od trzech tygodni już go zaniedbuję. Najpierw było bardzo zimno, potem zmogła mnie choroba i nadal trzyma. Wczoraj aż na SORze wylądowałam. Jeszcze z tydzień muszę odpuścić, chociaż jak powiedział lekarz, kaszel potrwa jeszcze 5-6 tygodni. A ogród czeka. Na święta wszystko pięknie rozkwitło i z dnia na dzień coraz więcej jest kwiatów. I jest okropna susza. Dzisiaj wieczorem pójdę chyba podlewać. To nie jest takie ciężkie jak sadzenie i kopanie dołków.
Tak było w sobotę przed świętami.
A tak jest dzisiaj.
Lada dzień zakwitnie powojnik.
Tyle miałam planów. Czekają nowe rośliny w donicach do posadzenia i wszystko wzięło w łeb. Przez moją chorobę.
poniedziałek, 22 kwietnia 2019
Święta, jakich jeszcze u nas nie było
Dzisiaj poniedziałek
wielkanocny, drugie święto, a ja nadal leżę. Jest lepiej, bo nie mam już takiej
wysokiej temperatury. Jest też trochę mniejszy kaszel, ale jestem słaba. Jak
wstanę, to wychodzą na mnie siódme poty. Z drugiej strony, może to jakieś
dobrodziejstwo i tak miało być. Bez szału przygotowań na święta, bez
świętowania w dużym gronie. Chwila na zatrzymanie, przemyślenie. Przez okno
obserwuję mój wiosenny ogród. Kwitnie w nim to i owo i jest pięknie. Przecież
nie zawsze i nie wszyscy muszą być zdrowi, bo nie są. A u mnie to tylko
zapalenie oskrzeli. Przecież mogło być gorzej. Dzięki Bogu, że nie jest. Martwi
mnie tylko, że córka jest też chora, a nie ma tyle szczęścia co ja, aby sobie
poleżeć. Na nią czekają obowiązki gospodyni, żony, mamy. Wnusia też nie jest w
100% w porządku. Oby wyzdrowiały jak najprędzej.
Oczywiście bez gości u nas się
jednak nie odbyło. Wczoraj był M., a dzisiaj obaj chłopacy z synami. Były
męskie święta, bo ja leżałam. Niestety.
sobota, 20 kwietnia 2019
Święconki
Sobota. Wielka sobota. Święcenie
pokarmów. Koszyk ze święconką przygotowuję od dwudziestu lat. W moim domu
rodzinnym nie było takiej tradycji. Mama mówiła, że nie ma co do niego włożyć.
Miała, bo przecież chleb, kawałek kiełbasy, jajka, sól itd. w domu były. Może brak jej było czasu, aby pójść do
kościoła poświecić. Miała przecież tyle obowiązków.
Ja zaczęłam święcić, jak Asia poszła
do szkoły średniej i poznała się z Agatą. Agata chodziła, a Asia z nią..
Zapełnienie koszyczka to była dla mnie przyjemność. Ładnie ułożone, przybrane
zielonym, biała serwetka. Dzisiaj to stało się nie przyjemnością, a obowiązkiem
wynikającym z procedur Jurka. Jestem nadal chora. Zastanawiałam się co włożyć
do niego. Zabrakło babeczki, ale to nie problem. Przecież nie musi być, ale jak
jest, to jest ładnie. Jurek pojechał do cukierni po ciasta, bo przecież nic
nie piekłam , bo leżę. Zadzwonił, że jest duża kolejka i nie czeka. Wraca do
domu. Kiedy wpadł do domu, zrobił awanturę, że koszyk nie czeka gotowy i się
spóźni. / na 10,00 /. Pytam na co?
Przecież za pół godziny i za następne pół jest kolejne święcenie. Ale on
zaplanował na 10,00 i niech się wali , musi tak być. Nie miał innej pracy, aby
późniejsza pora mu w czymś szkodziła. Włożenie, tego co miałam przygotowane
trwało pięć minut i pojechał na swoją godzinę, ale w tym roku to nie był
koszyk ze święconką, tylko z jedzeniem. Bez przyjemności, bez namaszczenia. Po
prostu kosz zgodnie z procedurą.
czwartek, 18 kwietnia 2019
Moja choroba
Wczoraj wieczorem myślałam, że w
nocy pojadę na pogotowie. Temperatura wciąż trzymała ponad 39, a kaszel chciał
mnie udusić. Charczenie które czułam, gdzieś w tchawicy, przypominało mi tatę,
kiedy leżał nieprzytomny i zbierała mu się gdzieś w płucach woda. Pielęgniarki
ściągały ją, bo mówiły że by się po porostu utopił. Mogłam tylko siedzieć.
Myślałam już, że noc spędzę w fotelu. W końcu jakoś się uspokoiło. Rano miałam
36,6 i czułam w sobie ciszę jak po wielkim huraganie. Teraz znowu się pogarsza,
ale może nie będzie już tak źle. Jeszcze nadzieja w moim laryngologu.
środa, 17 kwietnia 2019
Choroba i egoizm
Codziennie jestem u lekarza. W
poniedziałek, Pani osłuchała i powiedziała, że to infekcja wirusowa, więc
przeciwgorączkowe, ssać na gardło, przeciw wykrztuśnie i do środy będę jak
nowa. Wczoraj miałam wizytę w sprawie wyników na boleriozę. Według tej Pani to
mam ją na pewno. Badania niestandardowe, robione w Niemczech to potwierdzają.
Te, które respektuje NFZ są ujemne, więc nie mam. Nie wiem zatem czy mam, czy
nie mam. Ale to sprawa na później. Ponieważ czułam się gorzej niż w poniedziałek.
Temperatura sięga już do 39,4, Pani osłuchała mnie ponownie i stwierdziła, że
na gardle jest nalot bakteryjny a w oskrzelach szmery. Mam zapalenie oskrzeli i
antybiotyk. Gardło boli jednak coraz bardziej. Czuję takie pieczenie jak w
styczniu. Jutro więc idę do mojego laryngologa, bo może to znowu ten refluks.
Za cztery dni święta i sama to
wymyśliłam, że w drugie obchodzimy, przypadające na wtorek po wielkanocny,
imieniny Jurka. Zaprosiliśmy dzieci , Rysiów i Henia. Nie czuję się na siłach i
śmiem powątpiewać, czy będę w stanie przygotować imprezę. Przecież najpóźniej w
piątek powinnam porobić wszystkie zakupy, aby całą sobotę stać w kuchni. Piec,
gotować, smażyć. W moim stanie to
niemożliwe. Nawet jak minie temperatura, nadal biorę antybiotyk i jestem
strasznie osłabiona. Ja mówię odwołać imprezę, a Jurek,” tak, to się odwoła w
sobotę, a jak przyjadą Rysie to pójdziemy do knajpy, nie
będziesz musiała nic robić” A co to znaczy nic robić. Rysie nie przyjadą tylko na
jeden obiad w knajpie. A w domu będzie rozgardiasz. Ja pragnę ciszy i spokoju,
bo tego potrzebuje chory człowiek. Facet, a jak dziecko. Mamusia coś obiecała i
teraz musi. Bo już się nastawili na picie i ucztowanie. Egoizm.
niedziela, 14 kwietnia 2019
Wiosenne porządki
Wiosenne sprzątanie w domu. Można
to zrobić w innym czasie, ale święta wielkanocne są dobrym wyznacznikiem. Od
zawsze tak było, czyli odkąd pamiętam. Wysprzątany dom i powinna też być
wysprzątana dusza, przygotowane na przyjście Zmartwychwstałego. Ogólna radość w
człowieku i w przyrodzie. Wszystko kwitnie, zielenieje. Jest w tym dniu
pięknie.
Ja dom sprzątam już od tygodnia.
Codziennie kilka okien, firan i pokój. Została mi jeszcze sypialnia i łazienka
na piętrze oraz pokój na dole. Ten muszę zrobić koniecznie, bo przyjeżdżają
Rysie. Niestety muszę to odłożyć, bo jestem chora. Wczoraj już cały dzień źle
się czułam. Byłam okropnie zmęczona, wieczorem bolały ręce, ale myślałam, że to
od pracy. Trzęsłam się też z zimna, a w nocy 38,1 temperatury. Leżę więc, jak
nie minie, to jutro muszę pójść do lekarza.
czwartek, 4 kwietnia 2019
Chcesz mieć zawsze czystą i pachnącą świeżością toaletę?
Czyszczenie toalety jest jedną z
najbardziej nieprzyjemnych prac, które musimy wykonywać, aby chronić nasze
zdrowie oraz utrzymać czystość w ubikacji. Można to sobie ułatwić. Prosty domowy preparat do czyszczenia toalet
sprawi, że nieprzyjemne zapachy i zabrudzenia będą należeć do przeszłości.
Potrzeba
.
160 g sody oczyszczonej
60 ml soku z cytryny
1/2 łyżki octu
1 łyżka wody utlenionej (3%, z
apteki)
15-20 kropel olejku zapachowego
Przygotowanie
oraz zastosowanie
W małej miseczce zmieszaj sodę z
sokiem z cytryny
W osobnej misce zmieszaj ocet z wodą
utlenioną.
Połącz zawartość obu naczyń, a na
koniec dodaj olejek zapachowy
Zastosowanie
Uformuj z przygotowanej mieszanki kawałki
na kształt półkuli i pozostaw do wyschnięcia na papierze do pieczenia. 3-4
godziny powinny wystarczyć, ale półkule możesz zostawić też na noc. Rano będą
całkowicie suche, więc będzie można je przechowywać w szklanym słoiku blisko
muszli klozetowej. Kiedy poczujesz, że toaleta potrzebuję nieco odświeżenia, po
prostu wrzuć jeden kawałek to muszli i spłucz wodę. Przygotowanie preparatu
może zająć trochę czasu, ale jest skuteczny. Na pewno jest lepszy niż toksyczna
alternatywa i sprawi, że toaleta będzie czysta i pachnąca przez wiele dni.
Rozkoszuj się czystością i świeżością swojej toalety!
środa, 3 kwietnia 2019
Powroty
Telewizor zazwyczaj działa na
mnie usypiająco. Zasypiam zanim skończy się program, który oglądam. Potem,
niestety budzę się. Słyszę szum aparatu, przez który Jurek oddycha ze względu
na swoje bezdechy i ponownie nie mogę zasnąć. Zaczyna się wycieczka do łazienki
i przeprowadzam się do małego pokoju. Zawsze czeka tam moja rozłożona wersalka
i cisza. Czasem włączam cichutko muzykę, która ma mnie uśpić. Często, nie wiem
skąd, bo nie robię tego świadomie, otwiera się we mnie obraz, czy obrazy z
przeszłości. Krążę wówczas w tym dawno minionym świecie nawet kilka godzin,
zanim zasnę ponownie. Dzisiaj też tak się stało, wstałam więc i zeszłam do
komputera, aby to napisać. Film oglądałam w sypialni i zasypiałam na nim. Potem
się rozbudziłam i szum Jurka aparatu wypłoszył mnie do mojego pokoju. Chwilę
leżałam niby zmęczona, ale nie spałam. Po czym, ni stąd ni zowąd, znalazłam
się w moim pierwszym zakładzie pracy. W młodości chyba tak nie miałam. Nie pamiętam,
abym wracała do czasu minionego. Teraz zdarza się to coraz częściej. Wędrowałam
już u dziadków pod lasem, w domu u Pani G., a dzisiaj moja pierwsza
praca. Czy to o czymś świadczy?
wtorek, 2 kwietnia 2019
Nawożenie kompostem
Kompost jest naturalnym niezwykle
cennym dla naszego ogrodu nawozem organicznym otrzymywanym w procesie rozkładu
różnego rodzaju odpadów roślinnych i nie tylko, przy udziale tlenu. Pisałam o
tym kilka postów wcześniej. Piszę również dzisiaj.
poniedziałek, 1 kwietnia 2019
Potrzeba samotności
Subskrybuj:
Posty (Atom)
-
Wiosna , wiosna, wiosna cieplejszy wieje wiatr, Wiosna, wiosna, wiosna znów nam ubyło lat. jak przed laty śpiewali Skaldowie i ch...
-
Dawniej mówiono, ba nawet wierzono, że słowami można zaszkodzić, zaczarować i narzucić zło człowiekowi. Używano do tego zi...
-
Była już taka piękna pogoda. Przed tygodniem było 18 stopni ciepła, a zrobiło się zimno, zaledwie 4 stopnie w południe. Wiem...
-
I jeszcze ostatnie robótki szydełkowe, zrobione jakiś czas temu. Bawełnę kupiłam kiedyś na letnią bluzeczkę i nie wykorzystałam...
-
Lata pięćdziesiąte. W Japonii jeszcze są resztki wojsk amerykańskich, chociaż wojna się już skończyła. Inna niż nasza kultura, in...
-
Szydełkowanie na jakiś chyba czas zakończyłam. Teraz weszłam już w ogród. Planowałam od tego tygodnia, ale poszłam już w piątek. Wyc...
-
Marzec minął bardzo prędko. Czas pędzi nie wiadomo dokąd. Czy warto? Niestety nie mamy wyjścia, tylko temu biegowi się poddać. Co ...