niedziela, 30 listopada 2025

Co się stało odstać się nie umie i "Na obcej ziemi"

Tak właściwie, to nic się nie stało,
kilka łez, słów ostrych jak noże.
Czyjeś życie się wtedy złamało
I do dzisiaj się skleić nie może.

Tak właściwie, to nic się nie dzieje,
wszystko toczy się dalej jak było.
Twarz codziennie na pokaz się śmieje,
Jakby nigdy się nic nie zdarzyło.

Tak właściwie to nic się nie stało,
tylko dusza z tęsknoty umiera.
Serce łzy wszystkie już wypłakało,
Niemy krzyk bólem wnętrze rozdziera

 Wojciech Sobolak

         A tak poza wierszem. Oglądałam ostatnio na Netflixie  hiszpański serial historyczny opowiadający o młodej kobiecie, która poślubia bogatego właściciela ziemskiego, by uratować finansowo rodzinę i chronić młodszą siostrę od  zaaranżowanego małżeństwa.  Bogaty mężczyzna i jego rodzina  skrywają mroczne sekrety. Jak w tym wszystkim odnajdzie się poślubiona kobieta. Film " Na obcej ziemi" polecam.

sobota, 29 listopada 2025

Wiersz na dzisiaj

W tej jednej chwili wiatr się uciszył
i liście szumieć przestały,
ptaki zamilkły w połowie treli
a wierzby w milczeniu płakały.

Fala co z hukiem skałę rozbija
zamarła potęgą swej bieli
serce, co chwilę wcześniej kochało
pękło i już się nie sklei.

Wojciech Sobolak

           Nikt nie przeprosił mnie za to, jak mnie traktował, ale wszyscy obwiniali mnie za to, jak reagowałam.

" Tam gdzie milkną słowa" - Anna Błażejewska - Woźniak


               "Tam, gdzie milkną słowa" to debiutancka książka Anny Błażejewskiej-Woźniak, która spotkała się z pozytywnymi opiniami. Opowiada o problemach w związku, samotności w relacji, tłumionych emocjach i trudnych wyborach. Wiele osób uważa ją za poruszającą, intymną i skłaniającą do refleksji. Mnie rozczarowała. 
             Tytuł wiele mówiący i według notki o niej poruszająca i emocjonalna. Wielu uważa, że to uniwersalna historia, w której wielu z nas może odnaleźć swoje odbicie, zwłaszcza kobiety stojące na rozdrożu. Zatem może to być książka o mnie, niestety nie znalazłam tam autentycznych emocji tylko słowa przelane na papier, które aby zwiększyć swoją siłę poparte zostały licznymi niecenzuralnymi zwrotami, przekleństwami. Skąd biorą się tacy autorzy? Ja sięgając po książkę, nawet jeśli jej tematyka będzie bardzo trudna, to oczekuję czegoś pięknego. Chcę się w niej zanurzyć, pośmiać, albo popłakać, rozmarzyć lub współczuć, nawet pozłościć. Często utożsamić. W tej książce tego nie znalazłam. Poruszony temat powinien dać do myślenia. Ja z trudem dotarłam do końca. Oczywiście to moje odczucia i moja opinia, ale pomimo ważnego tematu, sposób jego przedstawienia uważam za płytki i oschły i nie poleciłabym jej. A może odebrałam ją tak, bo jestem jedną z tych kobiet i inaczej to przeżywam.

" kontrola to nie forma miłości"
---
55 książka, 244/18.113

piątek, 28 listopada 2025

" Leśniczówka Wszebory" - Joanna Tekieli

              

          W wyniku poszukiwania pracy, Ola trafia do leśniczówki Wszebory. Zatrudnia ją pani wójt, w celu przygotowania folderu turystycznego opisującego uroki gminy, zwłaszcza szlaki wędrowne po Puszczy Wszeborowskiej. Współpracuje z leśniczym u którego w leśniczówce otrzymuje zakwaterowanie.  Ola boi się lasu, a jednocześnie zachwyca ją przyroda. Ta w opisach Joanny Tekieli  niezwykle ciekawa. Autorka dla dodania wszystkiemu tajemniczości wplata stare legendy i wierzenia.  Jest nie tylko watek miłości do przyrody, ekologii, ochrony lasów, ale też problem etyczny. Rodzina porzucona przez matkę oraz przemoc domowa. Do czego to może doprowadzić i jak zareagować , gdy odkryje się tragiczną prawdę.
       Książka niezbyt wysokich lotów, ale lekka w odbiorze, taka dla zabicia nudy.
---
54 książka, 355/17.869

środa, 26 listopada 2025

" Dębowe Uroczysko" i " Wyzwania Dębowego Uroczyska" - Joanna Tekieli

 


                   Książki w sam raz na długie wieczory, lekkie, łatwe i przyjemne, z pięknymi opisami miejsc i przyrody. Trochę magii, drzewo terapii, ziół, pokłon, a może tylko wspomnień o starych wierzeniach, a najważniejsze rola przyjaźni w życiu, konieczność oczyszczenia się z traumy, przebaczenia innym i sobie. O tym jak można znaleźć dom wśród obcych sobie ludzi. Jak ważne jest zrozumienie, poczucie odpowiedzialności. I oczywiście obrazy malowane słowem. Prosta zwyczajna codzienność, czasem mieszana z problemami, ale takie jest człowiecze szczęście. Wcale nie brylowanie, markowe ciuchy, rozgłos i sława, ale zwykła codzienność wśród kochających się ludzi.

" Tak to już dziwnie jest na tym świecie, że to, 
co najpierw nas w kimś zachwyca, 
po latach staje się w naszych oczach największą wadą"
*
" Nie oczekuj, że twoje dziecko będzie takim , jakim ty chcesz, żeby było.
 Pomóż mu stać się sobą, a nie tobą."

---
52 i 53 książka, 715/17.514

poniedziałek, 24 listopada 2025

Terapia


Znalezione w sieci.

Czas odpocząć i spojrzeć z miłością na siebie.


Kark bardzo mnie bolał.....

Przestałam nosić ciasne ubrania, zmieniłam krzesło, kupiłam wkłady ortopedyczne, ćwiczyłam jogę, pilates, poszłam do kręgarzy i lekarzy wszelkiego rodzaju, ale ból ciągnął się, ciężar, dyskomfort, który nie pozwolił mi spać i czasami nawet ciężko było mi oddychać...

I?  Co zrobiłaś???

Mądra kobieta... powiedziała mi, że to dlatego, że nosiłam wszystko na plecach za długi czas.

Skąd ona to wiedziała??

Tylko patrząc na moją spiętą i sprężoną szyję i kręgosłup, tylko czując dotyk swoich starych rąk, umocowanych na mojej nagiej skórze, wiedziała...

I?  Co ci powiedziała???

Powiedziała...

Tyle presji i obciążeń latami, tyle bólu i urazy, że straciłaś rachubę, obciążasz siebie ciężarem własnego świata i cudzego...

A potem wydychałam cały oddech, który wstrzymałam od ponad dwóch dekad...

Powiedziała ci, jak cię wyleczyć??

Wzięła moje ręce do swoich, w tych starszych rękach, zmusiła mnie do opuszczenia rąk, puszczenia ramion, podniosła podbródek i stała za mną. Jej usta dotknęły mojego ucha i delikatnie powiedziała:

′′ Nie wszystko jest twoją winą ′′

′′ Nie wszystko jest twoim obowiązkiem ′′

′′ Nie możesz zrobić wszystkiego ′′

′′ Nie możesz wszystkiego naprawić ′′

′′ Nie musisz na wszystko się zgadzać′′

I moje oczy zaczęły płakać grube łzy, jak rozbite szkło, był moment, kiedy myślałam, że będę płakać krwią, z bólu, który odczuwałam.

Powoli moje ramiona wróciły na swoje miejsce, moja szyja zmiękła i znów się podniosła, moje plecy odpłynęły tak, jak to było dawno temu i usłyszałam, jak moje kości emitują straszny chrupiący odgłos...

Ciężar świata spadł z moich ramion, ciężar bólu przeszłości w końcu spadł na podłogę i miał zostać wykorzystany jako stopień...

Powiedziała ci coś jeszcze?

Jej wilcze oczy spojrzały na mnie i powiedziała:

′′ Istnieją bóle, które obciążają serce i nie ma na nie innego sposobu, aby łatwo je wyciągnąć, jak tylko nauczyć się puszczać przeszłość, aby skończyć w niej topić swoją przyszłość.

i zrozum też, że brak przebaczenia nie krzywdzi bardziej nikogo niż tego, kto nie może wybaczyć ".

Tłumaczenie Katarzyna Kuruc Kowal
----

            Mnie też terapeuta od kręgosłupa zawsze mówił" czy pani nosi na swoich barkach problemy całego świata", a ja nosiłam tylko swoje.

niedziela, 23 listopada 2025

Podziękowania


         Kochani z całego serca dziękuję Wam za życzenia i słowa wsparcia.
Ja już nie cierpię z powodu takiego, a nie innego traktowania. Może to, że o tym mówię głośno pozwala mi się łatwiej z tym uporać. Nauczyłam się być asertywna, a może dopiero  uczę się asertywności i za słowa NIE, nie mam już wyrzutów sumienia. Zrozumiałam, że każde moje TAK , wypowiedziane wbrew sobie, było zdradą samej siebie. Już więcej nie zamierzam rezygnować  z siebie, tylko dlatego, żeby ktoś inny poczuł się lepiej Dzisiejszy dzień spędziłam bardzo miło. Tak jak chciałam, córka, zięć i wnuczki, Pomoc przy stawianiu obiadu, potem przy zmywaniu i przy kawie, rozmowy na wspólne tematy,  bez picia, głośnych rozmów, krytyki , usługiwania i zmęczenia. Bez podległości. Ten dzisiejszy dzień dał mi wiele szczęścia i radości.

sobota, 22 listopada 2025

Czy muszę, refleksja



    Na niedzielę umówiłam się z córką. Zrobię jakiś obiad, potem kawę. W końcu miałam imieniny. Mojemu panu się to nie spodobało, " bo tylko swoją rodzinę zaprosiłaś, a moją masz w dupie".
         A czy ja nie mam prawa spotkać się z okazji moich w końcu imienin, z kim chcę i czy ja muszę z okazji moich imienin gotować obiady dla , użyję określenia jakie usłyszałam, jego rodziny, bo z ich strony nie chodzi o mnie, ale żeby zjeść i wypić.  Kiedyś myślałam, że to również moja rodzina, ale otworzyły mi się oczy i przekonałam się, że liczę się tylko jako dodatek do ich ojca i brata. Życzeń od nikogo z jego rodziny nie było, nigdy, nie było nikogo na pogrzebie mojej mamy, nie było nawet telefonicznych kondolencji, a my mamy wspólne tylko nazwisko i adres zamieszkania. Tak, nawet nie miejsce zamieszkania, tylko adres. I kto, kogo ma tu w dupie. 

Sorki za dobitne słowo na d..., ale takie zostało wypowiedziane.

piątek, 21 listopada 2025

Nie znam Panie Twoich planów - Anna Bralska


Nie znam Panie Twoich planów

Nie wiem co mi przeznaczone
Ale wiem, że moje czyny 
będą kiedyś rozliczone.
A więc żyję tak jak umiem
Wiara jest mi lekiem
Ciągle uczę się pokory
Nie gardzę człowiekiem
Ponad wszystko kocham życie
Kocham zwykłych ludzi
Moim szczęściem.... promień słońca
Co mnie rano budzi
Każda noc jest dla mnie darem
Gdy na niebie gwiazdy
Kocham cudny blask księżyca
Kocham obłok każdy
A gdy wezwiesz mnie do siebie
Gdzie mnie wieczność czeka
Pójdę z podniesioną głową
Z godnością człowieka...

~ Ania Bralska

czwartek, 20 listopada 2025

Refleksja - poświątecznie


               Wczoraj przyjmowałam imieninowe życzenia. Od rodziny, od przyjaciół, od bliskich.
Tylko nie od męża. Wiem, można zapomnieć. Ja też zapomniałam, a jak zrobiłam to następnego dnia, to była wielka awantura, bo przecież jak można zapomnieć o mężu. 
             Dzisiaj naszła mnie taka refleksja, a właściwie przywłaszczyłam sobie czyjąś. Kiedyś zapisałam i nawet nie wiem skąd. 

Dbaj o siebie…
     Kiedy życie się wali, nie oczekuj, że ktoś poda ci pomocną dłoń. Nikt, oprócz ciebie samej, nie postawi cię na nogi i nie strzepnie kurzu z twoich skrzydeł. Dbaj o siebie…
    Nikt nie podaruje ci uśmiechu, dopóki sama nie odnajdziesz w sobie tej dawno zagubionej zdolności do radości. Nie wstydź się swoich łez, ale pamiętaj – tylko czas potrafi je naprawdę osuszyć.
    Nie żałuj uczuć, które komuś ofiarowałaś, nawet jeśli ktoś z twojej miłości zrobił wycieraczkę. To uczucie było w tobie, nie w nich – im więcej miłości dajesz, tym więcej jej w tobie zostaje.
       Dbaj o siebie…
Naucz się mówić "nie" tym, którzy wykorzystują twoją dobroć. A jeśli czujesz, że opadasz z sił – umiej się zatrzymać i odejść z centrum wydarzeń, by móc je odzyskać.
   Dbaj o siebie i pamiętaj – jesteś dla siebie najważniejsza. Aby przetrwać, musisz pozostać sobą, w całości.
   Pokochaj siebie. Na świecie nie ma wielu ludzi, którzy podarują ci bezinteresowną miłość – ale to nie znaczy, że na nią nie zasługujesz.
    Dbaj o siebie…

           Miłego dnia.

wtorek, 18 listopada 2025

Zima coraz bliżej

           Piękna, kolorowa jesień już się kończy. Liści na drzewach coraz mniej, wiatrów coraz więcej. Pada, jest zimno i mgliście. Dzisiaj było u nas tylko 2,5 stopni ciepła.  U nas, to znaczy w Gdańsku, ale pojechaliśmy na działkę zamknąć sezon, spisać licznik za prąd, zamknąć wodę i spuścić z bojlera w domku. Pochowałam wszystkie ogrodowe ozdoby. Pożegnałam się za tegoroczne lato. Tam było tylko 0,5 stopnia  i  padał deszcz ze śniegiem. Zresztą, rano u nas też było śniegiem pocukrzone. Potem oczywiście zniknął. Co mogę napisać w podsumowaniu sezonu? Był i tyle, a może aż tyle, wśród tegorocznych wydarzeń. Nie był jednak taki jak planowałam. Nie zrobiłam tego co chciałam. Zabrakło niestety, sił, a zwłaszcza czasu. Mam nadzieję, że może za rok.
         Kiedy jednak słoneczko chociaż trochę przebije się przez chmury i  chociaż jest zimno, to jeszcze można zobaczyć trochę kolorów. Tak było jeszcze w minioną sobotę. Zatrzymaliśmy się, będąc przejazdem. Obfitość dyniowa. Niektóre dekoracje warte skopiowania.








poniedziałek, 17 listopada 2025

" Hołd" - Nora Roberts


              Nie wiem, czy to powieść obyczajowa czy kryminał, a może i jedno i drugie. Były trupy  i dochodzenie zagadki, tajemnicy sprzed lat. Jest wielka gwiazda Hollywoodu sprzed lat, której życie skończyło się w wieku 38 lat, a śmierć owiana jest trochę tajemnicą. Jest jej córka nie odnosząca sukcesów w świecie filmu i wnuczka Cillia, była dziecięca gwiazdka filmowa, której marzeniem jest restaurowanie starych domów. Cillia nabywa od swojej matki, zaniedbany dom, będący kiedyś posiadłością jej babki. Chce i zaczyna jego restaurację. Robi to w hołdzie dla babci i szuka w ten sposób swojego domu, którego przez całe życie jej brakowało. Niestety musi sprostać nie tylko pracom remontowym, ale i duchom przeszłości. Pomimo trudności odnajduje tam miłość, swój dom, przyjaciół i odkrywa mroczne kłamstwa i sekrety rodziny. 
           Książka wciąga  i trzyma w napięciu do samego końca.

" Stare domy są pełne życia i śmierci"
---
51 książka, 464/16.799

piątek, 14 listopada 2025

"Wszystko powiem babci! O kupie dinozaura" - Jagiełło Joanny i o najdroższej kawie świata

            Byłam z młodszą wnusią , pięciolatką, w bibliotece. Zresztą nie pierwszy raz, ale częściej chodzi tam z mamą i starszą siostrą. Miała indywidualną kartę, na której naklejała znaczki za każdą wizytę, a kiedy teraz uzbierała komplet dostała nagrodę książkową i dyplom.


              W bibliotece, jej zwyczajem jest nie tylko branie książek do domu, ale czytanie też tam na miejscu. Penetruje półki dla dzieci i wybiera. Dzisiaj czytaliśmy między innymi 
"Wszystko powiem babci! O kupie dinozaura"  - Joanny Jagiełło


           Jak to dla dzieci, ilustrowana, a do czytania niezbyt dużo, ale temat o kupie i dziecięce domniemania na ten temat. Czy olbrzymie dinozaury robiły tak samo olbrzymie kupy? Czy kupa może zamienić się w kamień i czy wtedy zapcha sedes? Czy każdy robi kupę? Czy można nią palić w piecu? Jeśli czegoś nie wiesz, zapytaj… babcię! Babcia zawsze ma czas i wszystko chętnie wyjaśni. Odpowie na każde pytanie. Choćby dotyczyło najdziwniejszych spraw i zagadnień. A jeśli czegoś nie wie, to chętnie odpowiedzi poszuka. Odwiedzi muzeum, sięgnie do encyklopedii, wykona doświadczenie. Prędzej czy później przekona się, jak jest naprawdę. Tak też było z tematem kupy, ale przy okazji tej  dziecięcej książeczki to babcia, czyli ja dowiedziałam się, że z kupy słonia robi się najdroższą kawę świata. Kiedy wnusia poszła do domu, ja usiadłam przed komputerem i poszukałam, już nie dla dzieci, ale całej prawdy, jak to z tą kawą z kupy jest. Na stronie kawawbiurze.pl znalazłam takie informacje.

          Najdroższą kawą świata jest Black Ivory Coffee, pozyskiwana z odchodów słoni w Tajlandii, która może kosztować nawet 11 000 zł za kilogram. Alternatywnie, popularna jest również kawa Kopi Luwak, wytwarzana z ziaren wydalanych przez cywety, której cena jest niższa i wynosi około 2000 zł za kilogram.
Pomimo zawrotnej ceny,  kawa ta nie zawiera, jak by się mogło wydawać,  drobinek jadalnego złota i nie jest wypalana w  laboratoriach, a jednak  Black Ivory Coffe  jest bezapelacyjnie najdroższą kawą świata. Jej cena przekracza astronomiczne 10 tysięcy złotych za kilogram, ale czy warto zapłacić za nią tak duże pieniądze?
          Kawa to dla miliardów ludzi na świecie codzienna przyjemność, która obecnie raczej rzadko kojarzona jest z luksusem. Ostatnio co prawda, ceny jej zawrotnie wzrosły  jednak średnia wartość filiżanki kawy przygotowywanej w domu to około kilku złotych, w zależności od rodzaju ziaren. Kilogram wysokiej jakości kawy do codziennego użytku z dobrej palarni, to koszt od siedemdziesięciu, do kilkuset złotych,  przy czym te droższe ziarna reprezentują już prawdziwie wysoki poziom i często przeznaczone są bardziej do degustacji. Jednak nawet tym kawom z wysokich półek jeszcze wiele brakuje do statusu najdroższych kaw świata.
Black Ivory Coffee, czyli najdroższa kawa świata, za którą  na stronie jedynego oficjalnego producenta trzeba zapłacić kwotę 11 tysięcy złotych za kilogram!! Cena robi wrażenie, ale czy to samo można powiedzieć smaku tej prawdziwie egzotycznej kawy? Tego niestety autor artykułu nie mógł jednoznacznie stwierdzić, ponieważ jeszcze nie było mu dane spróbować tego luksusowego przysmaku, ale ponoć na wielu kawowych forach internetowych krążą pogłoski, że kawa jest naprawdę świetna.
          Ziarna do produkcji Black Ivory Coffee rzeczywiście pozyskiwane są z odchodów słoni indyjskich. Ich przewody pokarmowe pełnią rolę usuwania enzymów odpowiadających za gorycz w kawie. Warto wspomnieć, że ziarna którymi żywią się te ogromne ssaki nie są pierwszymi lepszymi ziarnami. Pomysłodawca i założyciel tego nietuzinkowego biznesu  bacznie czuwa nad tym co, jak i kiedy spożywają jego słonie. Jako że cały proces produkcji odbywa się w Tajlandii, słonie karmione są najlepszymi tajskimi ziarnami Arabiki, które są skrupulatnie selekcjonowane przez pracowników Black Ivory Coffee Company. Po zebraniu, ziarna mieszane są z ulubionymi pokarmami słoni, takimi jak ryż, czy banany, które są dobierane w zależności od upodobań samych słoni. Kiedy słonie częściowo przetrawią już wspomniane ziarna i je wydalą w postaci kupy, są one ręcznie zbierane, a następnie płukane i suszone. Tak przygotowane ziarna poddaje się procesowi palenia na zamówienie, specjalnie pod klienta, aby zagwarantować świeżość i jak najlepszy smak przyrządzonej z nich kawy. Do produkcji 1 kg Black Ivory Coffee potrzeba aż 33 kg owoców kawowca, a gotowy produkt po przyrządzeniu charakteryzuje się brakiem jakiejkolwiek goryczy, oraz aromatami kakao, czekolady, przypraw i delikatną owocowością.
                 Wnusia powiedziała  " fuj, babciu a ty też pijesz taką kawę ?"  No cóż, ja nawet nie wiedziałam, że takie istnieją. Dowiedziałam się z dziecięcej książeczki.

czwartek, 13 listopada 2025

Jesień czy depresja


             W ogrodzie już późna jesień. Właściwie zapada pomału w sen, ale jeszcze można by dużo zrobić. A nawet trzeba, tylko, że jakoś nie mam już na to ochoty. Na mojej liście do zwiedzania przybywały kolejne, nawet niedalekie miejsca, a mnie się po prostu nie chce ruszać z miejsca. Nawet na działkę nie mam ochoty pojechać. Z zapałem zabrałam się za sweterek dla Oli, miałam pomysły na następny, ale zanim go skończyłam musiałam się zmuszać. Jedynie czytam, ostatnio nawet dużo. Nie chce mi się jednak przygotowywać posiłków, sprzątać, prać, dekorować mieszkania. Najgorsze, że czuję się zmęczona i nie chce mi się nawet wstawać, myć, jeść. Umawiam się na spotkania ze znajomymi, na kiedyś. Najlepiej zamknęłabym się w domu, sama. Mam wrażenie, że tego mi potrzeba, reszta mnie męczy. Czy może być, że wróciła depresja, pomimo, że biorę lekarstwa?  Czy to  wpływ jesieni, braku słońca, że jestem obojętna na wszystko? Latem skończyłam terapię, bo dobrze się czułam. Cieszyłam się ogrodem, robótkami, a teraz nawet nie mam marzeń na przyszłość. Wszystko, to tylko obowiązki, przymus, bez żadnej radości. 

środa, 12 listopada 2025

Maluj, ja nie potrafię


             Przeglądam zasoby w pamięci mojego komputera i czytam wiersze pisane przez kilkanaście lat. Zatrzymałam się na poniższym. 
------------
Maluj, ja nie potrafię

Maluj, ja nie potrafię
Choć bardzo bym chciała
Nanieść na płótno to co widziałam
bliski memu sercu krajobraz.

Maluj, znów widzę noc nad Giewontem
Gdzie krzyż wysoki sięga do gwiazd
Szumiąca woda po skałach płynie
Niosąc ze sobą zbłąkane kamienie.

Maluj jak mija kolorowe pola
Dzielone od wieków miedzami
Z polnymi drogami gdzie stoją
Na rozstajach kapliczki z krzyżami

Maluj rosochate wierzby i lasy
Pachnące żywicą rozgrzanych sosen
I kępy drzew z gniazdami ptaków
W zielonych koronach ukryte.

Granatowe palce od słodkich borówek
Poszarpane na horyzoncie kształty obłoków
i słońce suszące sieci rybackie
Huczące pełne deszczu potoki i burze

Szum morskich fal i jak piasek
Przez palce się sypie na plaży
Letni klekot bocianów,
wieczorne żab rechotanie.

Maluj niskie domy wiosek
Małe kościółki, zamków mury ceglane
I katedr wieże wysokie, ratusze.

Maluj, ja słyszę
Jak ich dzwon historię wybija.
Jak szumią drzewa i wiatr echo niesie.

Maluj, ja czuję
Zimny kształt polnego kamienia
Jak pachnie grzybami mokra ściółka w lesie
Zapach jaśminów i skoszonej trawy.

Smak łzy na policzku wśród pomników
Na cmentarnych grobach naszych dziadków
Maluj przedzierające się słońce zza chmur
Błękit nieba i tęczę

Maluj, maluj to wszystko i jeszcze więcej.

Sweterek z resztek

         Dawno nie robiłam swetrów. Powiem, że dobrych kilka, a może nawet kilkanaście lat. Nie było zapotrzebowania :-).  Dla dzieci były ładne, delikatne bawełniane koszulki, bluza dresowa, swetrów robionych na drutach nikt nie chciał nosić. Zresztą ja też nie. Były za ciepłe. A teraz wnuczka zaakceptowała. To już nie taki mały sweterek jak dla dziecka. Rozmiar 152. Zauważyłam, że młodzież nosi takie kolorowe, więc wykorzystałam resztki. Spójne kolory są ale inaczej ułożone wzory, paski, inaczej przód, inaczej tył. Jednakowe są jedynie ściągacze.





poniedziałek, 10 listopada 2025

" Schronisko w Podgórowie" - Joanna Tekieli

              Jest to pierwsza książka tej autorki, którą przeczytałam i od razu mnie ujęła. " Schronisko w Podgórowie" to niby zwykła historia, zwykłych ludzi, a jednak niezwykła . Coraz częściej się zdarza, że gdy wszystko się wypala, ludzie porzucają swoje dotychczasowe miejskie , wygodne życie i uciekają , by żyć w zgodzie z naturą. Tak też zrobiła Ewa i Mariusz. On pełen optymizmu związanego ze zmianą, Ona trochę bardziej sceptyczna. Kupili stary dom w maleńkiej podgórskiej, a może nawet górskiej miejscowości i zaczęli wraz z trójką swoich dzieci nowe życie. Chyba żadne z nich nie spodziewało się tego, co im życie przyniosło. Podziwiałam Ewę w jej walce o byt, o dzieci i wreszcie o schronisko, ale w końcu to tylko książka. Urzekły mnie w książce cudowne, malownicze opisy miejsca, gdzie toczy się życie bohaterów, ale książka pełna jest również refleksji. Życie potrafi być skomplikowane, co znaczy rodzina, ale też dobrzy, przyjaźni sąsiedzi. Polecam do przeczytania.
---
50 książka, 408/16.335

sobota, 8 listopada 2025

" Za maską wroga " - Anna Rybakiewicz


         To zupełny przypadek, że kolejna książka o tematyce miłości  dwóch przeciwnych stron i to podwójnie. Poznają się jako dzieci, nastolatkowie. Ona hrabianka, on biedak, parobek, ale pięknie opowiadający o życiu w Afryce. Zakochują się, ale przychodzi wojna i stają po przeciwnych stronach. Ale czy do końca? On, zgodnie z daną jej obietnicą zawsze będzie jej strzegł i pomagał, a ona w imię miłości przebaczy mu złe czyny. On przez swoje piekło przejdzie za życia. Akcja rozgrywa się w Polsce w okresie wojny i po wojnie w Afryce u stóp góry Meru. Bohaterowie stają wobec trudnych, dramatycznych wyborów, bo ten związek jest  pełen skomplikowanych emocji, a nie zawsze to, co wydawałoby się złem, jest nim naprawdę.
         Książkę dobrze się czytało, ale chwilami była jak dobra bajka dla dorosłych. Może jednak warto ją przeczytać. Nam dorosłym też czasem potrzeba bajek.

" Doświadczenie , to nauczyciel, surowy ale skuteczny"

---
49 książka, 399/15.927

czwartek, 6 listopada 2025

" Esesman i Żydówka, Wojna i miłość" - Justyna Wydra

             On Niemiec ze Szwarcwaldu, gotów tworzyć nowe Niemcy wstępuje do formacji SS. Ona spolszczona Żydówka z bardzo inteligenckiej rodziny chce wyjść za żydowskiego komunistę. Zaczyna się wojna i całe jej okrucieństwo. Zarówno On jak i Ona trafiają do Krakowa, gdzie  los ich ze sobą spotyka. Zresztą nie raz. Wkrótce rodzi się uczucie, które nie miało prawa się zdarzyć, bo przecież oni grają w tej wojnie przeciwne role. On jest katem, ona ofiarą. A jednak. Historia nieprawdopodobna, ale w czasach wojny wszystko może stać się możliwe, gdy w grę wchodzą uczucia. Słyszeliśmy, czytaliśmy o prawdziwych historiach, gdzie, gdyby nie pomoc hitlerowca, to by ktoś zginął. Może dlatego powstała już niejedna książka opisująca taką historię, oczywiście, ku zainteresowaniu czytelnika odpowiednio ubarwiona. To też pocieszenie, że nie każdy wróg jest niebezpieczny.
            Przeczytałam z przyjemnością.
---
48 książka, 280/15.528

wtorek, 4 listopada 2025

Dzisiaj w ogrodzie

            Mama mówiła, że po " wszystkich świętych" w ogrodzie się już nic nie robi. To był jakiś zabobon, że nie kopie się w ziemi. Powiedziała jej o tym jej sąsiadka. Tak właściwie nie pamiętam, czy ona robiła, ale kiedyś w tym czasie była już prawie zima. Dzisiaj też jest zaledwie 11 stopni. Ostatnimi czasy takie temperatury są czasem w styczniu. Jest też dosyć wietrznie, ale trochę słoneczka wyciągnęło mnie do ogrodu. Schowałam do komórki moje kaczki ze stawu, ptaki i żaby / ozdoby/ i naszła mnie myśl żeby zrobić ozdoby jesienne.
         Wykorzystałam do tego stare , już niepotrzebne schodki, którymi kiedyś wspinaliśmy się na łódkę. Denerwowały mnie, ze stały i straszyły. Teraz je ustawiłam specjalnie, żeby ustawić na nich co nieco. Z obciętych gałęzi uwiłam wianek, pozbierałam pigwy, których nikt nie chce. Ja też w tym roku nic z nich nie robię. W starym cynowym kotle, przywiezionym od mamy, posadziłam tulipany. Będą w nim bezpieczne od nornic, mam nadzieję. U mamy jest takich naczyń na strychu więcej. Też je przywiozę i wykorzystam w podobny sposób. I oto efekt. Przy wejściu na taras myślę, że może być.



niedziela, 2 listopada 2025

" Przepraszam za brzydkie pismo, Pamiętniki wiejskich kobiet" - Antonina Tosiek


           O wyborze książki zadecydował jej tytuł, " Pamiętniki wiejskich kobiet", niestety tych pamiętników tam prawie nie ma. Jest to książka o pamiętnikach, a jeszcze bardziej o pamiętnikarkach, poparta niewielkimi ich fragmentami. Nie oznacza to bynajmniej, że książka nie jest wartościowa i nie warta przeczytania.
        Antonina Tosiek przybliża w niej historie pamiętnikarek, które spisywały swoje doświadczenia w różnych okresach XX wieku. Dzięki tym zapiskom mamy okazję poznać nie tylko osobiste zmagania, ale także szersze konteksty społeczne i kulturowe, w jakich żyły. W latach 1933–1995 w konkursach pamiętnikarskich brały udział dziesiątki tysięcy kobiet, z różnych zakątków Polski, opisując obraz wiejskiego życia. Każda z tych opowieści jest nie tylko osobistym świadectwem, ale także dokumentem czasów, w których żyły.
Analizując je, autorka porównuje je z analizą danych statystycznych oraz opracowaniami naukowymi. Dzięki temu obraz polskiej wsi w XX wieku staje się pełniejszy i bardziej realistyczny. To nie tylko historia jednostek, ale i złożony portret społeczeństwa, w którym doświadczenia kobiet były najczęściej pomijane. Książka ukazuje różnorodność kobiecych losów, co pozwala lepiej zrozumieć złożoność polskiej kultury ludowej.
          Spisywanie wspomnień przez bohaterki tej publikacji to niewątpliwie akt odwagi i sprzeciwu wobec dominujących norm społecznych panujących w tamtym czasie. Opowiadając o przemocy, biedzie i wstydzie, otwierają drzwi do refleksji nad miejscem kobiet na wsi w historii. Ich zapiski są nie tylko dokumentem osobistych przeżyć, ale także ważnym głosem w dyskusji o równości, godności oraz uznaniu dla ich doświadczeń.
Książka ma niewątpliwie wartość historyczną i społeczną, ponieważ wydobywa z zapomnienia życie i doświadczenia wiejskich kobiet na przestrzeni XX wieku. Nareszcie zostaje oddany głos tym, których historie często były pomijane i ukazuje ich walkę o godność i marzenia.
           Czytając widziałam moją prababcię, babcię a nawet matkę w trudnym życiu kobiety XX wieku. Dopiero ta książka pozwoliła tak naprawdę zrozumieć w jak trudnych warunkach żyły kobiety w tamtym czasie, a było to zaledwie jedno, dwa, może trzy pokolenia przed nami. Samo pisanie pamiętnika przynosiło im dużo komplikacji, bo, związane było np. ze zdobycie materiałów piśmienniczych, a kobieta nie miała swoich pieniędzy, jak również pokonaniem własnego wstydu związanego z brakami w edukacji, przez co kobiety po prostu bały się pisać. Dodatkowym problemem była kwestia anonimowości. Kobiety często pisały te pamiętniki w tajemnicy przed rodziną, przed mężem, obawiały się także jak na ich opowieść ewentualnie zareaguje społeczność w której żyły. Na pewno z tego powodu wiele kobiet nie chciało przystąpić do konkursu, ponieważ presja rodzinna czy środowiska była zbyt duża. Te kobiety piszące pamiętniki, przezwyciężyły to, ale pozostałe nie przemogły obaw i wstydu. Kiedy podarowałam mojej mamie tomik wierszy wydany przeze mnie, to powiedziała, co za wstyd. Takie rzeczy możesz pisać do szuflady, a nie dzielić się tym z wszystkimi, a to było zaledwie kilka lat temu.
                Książka nie jest łatwa, a trudności nadawał styl pisania. Bardzo długie zdania złożone , dodatkowo, często naszpikowane specjalistycznymi wyrazami. No i trochę zawodu sprawiło mi, że to jednak nie były oryginalne pamiętniki tych kobiet.
---
47 książka, 352/15.248