Pierwsza książka z otrzymanego stosiku. Lekturę zaczęłam od niej, aby pozostać w klimacie XIX wiecznej Ameryki, a bliżej Stanów Zjednoczonych, a uściślając jeszcze bardziej na wyspie należącej do Nowego Yorku, Blackwell. Jest to historia wyspy, ale autorka Stacy Horn, pisarka, dziennikarka wybiega z niektórymi zagadnieniami poza nią. Książka ma charakter reportażu, sprawozdania i opiera się na faktach. Henryk Sienkiewicz pisząc swoje " Listy..", podejrzewam, że o niej nie wiedział, a nawet jeśli to raczej o szczytnych założeniach, niestety to, co wreszcie ujrzało światło dzienne nie mieści się wprost w kanonach wiedzy o USA. W czasie kiedy nasi polscy biedacy, a raczej ubodzy szukali tam lepszej przyszłości dla siebie i swoich rodzin, kiedy Manhatan zaczynał błyszczeć w świetlnych iluminacjach, części amerykańskiego społeczeństwa, w tym również niektórym imigrantom, zgotowano los niczym z koncentracyjnych obozów i gułagów. Autorka opisuje losy wykluczonych ze społeczeństwa przestępców, którzy często nimi się stawali ze względu na biedę, chorych psychicznie, starych i niedołężnych, a także dzieci. Los, który im zgotowały instytucje powołane do pomagania. Niestety to było tylko w nazwie, a fakty są przerażające. W latach 50 tych XX wieku zburzono XIX wieczne obiekty będące niechlubnym świadectwem tego, co działo się na wyspie. Obecnie wyspa nazywa się imieniem Roosevelta i zabudowana jest nowoczesnymi wieżowcami. Z przeszłości pozostała tylko wzniesiona w 1872 roku latarnia morska, dawny Szpital dla Chorych na Ospę z 1856 roku, laboratorium badawcze z 1892 roku i ośmioboczna część Zakładu dla Obłąkanych, będąca teraz częścią ekskluzywnego apartamentowca. Stoi również zbudowany w latach 1796 - 1804 dom Jamesa Blackwella, dawnego właściciela wyspy. Wygooglowałam nawet sobie ma google maps, aby zobaczyć wyspę i te miejsca.
Niestety, autorka pisze , że " Dzisiaj jednak odpowiednia opieka zdrowotna dla ubogich jest zagrożona, a chorzy psychicznie bezdomni wracają na ulicę - o ile nie wsdzimy ich do więzień, które pod pewnymi względami są gorsze niż w XIX wieku". I to jest przerażające. Zresztą nieraz słyszymy również i u nas o pseudo opiece w domach spokojnej starości czy szpitalach psychiatrycznych. Czyli niewiele się zmieniło.
" Skarga Naczelnika Zakładu Karnego Josepha Keena z 1851 roku , że "" potęga pieniędzy pozwala ominąć prawo i uciec przed karą"", pozostaje w mocy. " . - czyż sto siedemdziesiąt lat później nie jest nadal aktualna?
No i może żeby nie wszystko było ponure, zapis z 1839 roku:
" W raportach niektórych francuskich szpitali dla obłakanych czytanie romansów jest określane jako jedna z podstawowych przyczyn szaleństwa? :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz