Przestało nareszcie wiać i padać. Nie wiadomo na jak długo. Jest niestety ponuro i zimno. Tylko dwa stopnie. W nocy chyba pruszyło śniegiem. Widać go gdzieniegdzie. Posypane jak cukrem pudrem ciasto.
Niezawodne jak co roku o tej porze są żurawie. Meldują się codziennie swoim krzykiem. Bardzo to lubię. Jak mokradło się zazieleni nie będą już tak widoczne.
Zrobiłam rekonesans tego co w ogrodzie. Przerażają kopce kretów. Na trawie, ale takie same na rabatach wśród kwiatów. Kopiec przy kopcu. Już straszenie nic nie daje. Trzeba się chyba wziąć za bardziej radykalne środki.
I to co cieszy. Wyszły już z ziemi wszystkie cebulowe.
Oby nie przyszedł jeszcze mróz. Pierwsze kwitnące są jeszcze w pączkach, ale już widać kolory.
Przy okazji widać ile chwastów. Oj jest roboty. Chwasty, stare pozostałości ubiegłorocznych, naprwić po krecie.
Jest nadzieja na wiosnę, ciemierniki u mnie też kwitną od dawna, są bardzo wytrzymałe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Oooo ile wiosny u Ciebie Elu kwiatków pozazdroszczę haha kreta już nie - zadomowił się trzeba pogonić ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam