środa, 3 stycznia 2024

Spieszmy się kochać...tak prędko odchodzą.


          30 grudnia dowiedziałam się, że nie żyje mój dawny znajomy, przyjaciel. 
Przeglądałam mój blogowy pamiętnik, ale już wcześniej miałam nieodpartą chęć dowiedzieć się co u niego. Ostatni raz spotkałam go prawie dziewięć lat temu. Córka była w pierwszej ciąży. Powiedziałam mu, że zostanę babcią. Ucieszył się i powiedział, że oszaleję ze szczęścia. Wiedział, znał mnie. Pod tym względem byliśmy podobni. I ten, jak mówił zawsze,  nasz najlepszy rocznik, 1953. Nasze kontakty się skończyły, kiedy poznałam mojego męża.  Nie miał mojego numeru telefonu, a ja nie dzwoniłam. Zadbał o to mój mąż. Dostałam nowy telefon, firmowy z dostępem do kontrolowania bilingów. Mąż był zazdrosny? Nie prowokowałam i nie dzwoniłam. To jedno spotkanie było przypadkowe. Teraz, już od jakiegoś czasu chodziła za mną chęć pogadania z nim.  Chciałam podzielić się  moimi radościami i bólem. Każdym oprócz problemów z moim M. Tego nie mógłby wiedzieć. W sobotę odważyłam się wybrać jego numer telefonu, / mam nareszcie swój prywatny numer/  niestety odpowiedzią było „ brak takiego numeru”. Od razu pomyślałam, że mogło się coś stać, bo jaki miałby powód, aby zmieniać numer telefonu. Ten miał chyba zawsze. Wśród Jego znajomych na FB weszłam na konto Jego byłej. Tam znalazłam odpowiedź. W danych z cmentarza znalazłam resztę. Zmarł już w marcu w wieku 69 lat. Nie doczekał swoich 70 urodzin. Zabrakło półtora miesiąca. Wiem gdzie złożono jego doczesne szczątki. Nigdy nie mówił, że na drugie imię miał Aleksander. Nie sądziłam, że wiadomość zaboli, a jednak. Przeszło mi po głowie, że teraz już nie mam nikogo. Był romantykiem i taką ja się stałam. Niestety miał przypadłość, której nie umiałam zaakceptować. Cierpiałam z tego powodu, ale nigdy nie powiedział mi przykrego słowa i nie uczynił żadnej innej przykrości. Pomagał jak mógł. Zawsze będę go ciepło wspominać. Spoczywaj w spokoju.

2 komentarze:

  1. Coraz więcej moich znajomych odchodzi a ja wciąż trwam. Ale są tacy których odejście szczególnie boli. Mnie zostają wspomnienia i posty w blogu. Elu, ciepło wspominać to dużo, tyle możemy zrobić dla nich i dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdeczne wyrazy współczucia. Rocznik 1953 to faktycznie dobry rocznik, a zarazem rocznik mojej mamy. Tulę serdecznie.

    OdpowiedzUsuń