wtorek, 23 sierpnia 2022

Nowy etap w życiu

               W piatek zaczęłam nowy etap życia. Wiem, że nie będzie łatwy. Muszę jednak sprostać wyzwaniu. Myślę, że będzie mi łatwiej niż dotychczas. Dotychczas problemem było, chociaż to źle brzmi, bo dotyczy mamy, która od półtora roku choruje, ma podejrzenie  białaczki. Pisałam swego czasu o tym. Chociaż czy to białaczka, nigdy nie mogliśmy się upewnić, bo nie zgodziła się pójść do szpitala na badania ani w ubiegłym roku, ale też w marcu tego roku, kiedy upadła i rozbiła sobie glowę. Była wówczas, czyli w marcu już w szpitalu na SOR. Wykorzystałam ten moment, że podali jej dwa worki, to nazywa się chyba dwie jednostki krwi i skierowali na oddział. Ten miejscowy, był wówczas covidowy, więc trzeba było szukać innego miejsca, a ona wykorzystała to, aby nie pójść . Nie będę pisała szczegółowo o wynikach morfologii, ale w lutym ubiegłego roku miała hemoglobinę 6,8%, na poczatku grudnia 6,1%, a w marcu tego roku tylko 5%. Po podaniu krwii podniosło się do 6.8%. Nasze namowy na leczenie kończyły się kłótnia, bo krzyczała na nas, że chcemy się jej pozbyć. W końcu ustępowaliśmy. Nie jest ubezwłasnowolniona i sama decydyje w swoich sprawach. Nie ma demencji, w sprawach dotyczacych innych, obcych logicznie mówi i dyskutuje z nimi. Oczywiście nie zgodziła się też pójść np. do mnie, ale wymagała opieki. Przez zimę zostawiłam rodzinę i bywałam u niej całe tygodnie. Od wiosny dojeżdżałam parę razy w tygodniu po 65 km w jedna stronę. Miesięczny wydatek na paliwo to tysiac złotych, nie liczac, że byłam już wykończona. Teraz robiła kolejne badania kontrolne i okazalo się, że hemoglobina wynosi tylko 4% i wreszcie uznała, że chce się leczyć, chociaż najlepiej żeby to było na jej warunkach. Była jednak na oddziale w szpitalu , pobrała 5 jednostek krwi, więc Hb jest powyżej 9%, ale mam świadomość, że nie może być sama, a ja nie chcę już tolerować jej upartości. Powiedziałam, że u rodzica można być podczas choroby trwajcej okresowo, gdy jest szansa na powrót do zdrowia, ale ona ma za pół roku 90 lat i bardzo poważny stan zdrowotny. Spustoszenia organizmu od przwlekłej, nieleczonej białaczki nie do odrobienia. Po powrocie ze szpitala nadal twierdziła, wbrew temu co mówił lekarz i co ma w wypisie, że teraz co najmniej miesiac może być w domu i nic nie musi robić nie robić. Nie wytrzymałam już i powiedziałam, skoro tak i nie chce nikogo słuchać, to wracam do domu i niestety zostaje sama. Może czasem takie ostre postawienie sprawy jest dobre, bo w końcu zdecydowała się przyjechać do mnie. Ma samodzielny pokój, łazienkę na tym samym poziomie, chodzik ułatwiajcy poruszanie się, ugotowane i podane posiłki, nie mówic o towarzystwie. Ja u niej mialam tylko miejsce na tapczanie i zima w łazience 12 stopni. Jej to wystarczało, bo nie chodziła do niej. Załatwiała się w pokoju do wiadra, które musiałam wynosić na piętro do wylania. Niestety wczoraj już zaprotestowała, że ona chce w pokoju wiadro, a do łazienki nie zamierza chodzić / dokładnie 12 kroków, tyle co do telewizora, a z niego korzysta/. Nie ustpiłam. 50 lat temu przestała chodzić do sklepu / 400 metrów od domu/ i tak się zaczęło. Przyzwyczaiła, że nawet po masło nie poszła, ja musiałam robić wszelkie zakupy. Miała wtedy czterdzieści lat. Nie była tak chora, że nie mogła chodzić. Po prostu nie chciała. bo jak twierdziła  "miała od tego dzieci, tu czytaj córkę". Jeszcze dziesięć lat  temu na weselach wnuków tańczyła nie ustępujac młodzieży. Teraz znowu próbowała wymusić. To moja mama i chcę się nia opiekować, ale postanowiłam, że teraz ja ustalam zasady.

PS
Jakaś awaria nie pozwala mi pisać  a z ogonkiem / ę to e z ogonkiem/zostało więc napisane z błędem.

3 komentarze:

  1. Elu ...tak wiele osób boryka się z podobną sytuacją moi rodzice są dużo młodsi i no cóż nic do nich nie dociera - jakiekolwiek sugestie żeby "zadbali o siebie " nie działają ...tupnięcie nogą ,nie dziwie się Tobie że w końcu chcesz własnych zasad, bo się sama wykańczasz, a twoje dobro musi być nad, by mieć siłę na opiekę :)
    trzymaj się dzielnie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Elu, jestem tą drugą stroną, starą Matką a jednak nigdy bym nie chciała i nie pozwoliła sobie by ograniczać córkę w jej życiu, dopóki sama daję sobie jakoś radę. Zresztą mieszka ponad 500 km czyli prawie na drugim końcu kraju i odwiedziny kilka razy w roku moje u nich i ich u mnie w zupełności nam wystarczają. Jest wtedy miło i czule, coś pomogą, naprawią, wymienią. Oczywiście myślę coraz częściej o tym, co będzie gdy już będę niesamodzielna ale wtedy pozwolę by robili to co im potrzebne, chociaż wolałabym być w jakimś dobrym ośrodku niż utrudniać im życie. Ale uszanuję to co wybiorą i postanowią.
    Trudno będzie Ci teraz zmienić Mamę, łatwiej byłoby 50 lat temu gdy to uzależnienie się zaczynało i była samodzielna.
    Pozdrawiam i życzę cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń
  3. Eli, tak rzadko juz zagladam na blogi i jak weszłam, musiałam się cofnąc do posta wspomnianego przez ciebie. Ciężka sprawa z rodzicami czasami, sa starci i przyzwyczajeni, że decydują...Dobrze zrobiłas, mama zaopiekowana, ty spokojniejsza i na miejscu. Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń