środa, 27 marca 2024

Myśli na rozdrożu

         Był czas, gdy zaczytywałam się w książkach Janusza Leona Wiśniewskiego. Jedną z nich była " 188 dni i nocy" napisana wspólnie z Małgorzatą Domagalik. Pisarz i dziennikarką drogą mailową prowadzili  dyskusję na różne tematy. Też kiedyś taką rozmowę prowadziłam na tzw.  Gadu Gadu. Długie nocne rozmowy, gdzie  jedno słowo pociągało za sobą całą masę innych. We wspomnianej książce padają ciekawe i ważne pytania. 
" Czy śmiałam się wystarczająco często? - Czy wystarczająco często płakałam? - Czy wystarczająco często tańczyłam, pracowałam, odpoczywałam? - Czy przeczytałam wystarczająco dużo książek? - Czy wypiłam wystarczająco dużo słonej wody, kąpiąc się w morzu? - Czy wystarczająco dużo błękitu nieba było w moich oczach? - Czy wystarczająco często bosymi stopami spacerowałam po rosie na łące? - Czy wystarczająco kochałam i czy byłam wystarczająco kochana? - Czy wystarczająco... " 
     Zadajemy sobie takie pytania, chyba zwłaszcza, gdy stajemy na rozdrożu, lub gdy uświadamiamy sobie, że koniec nasz jest niedaleki.
        A jakiej odpowiedzi sobie udzielamy?  Tak, od niej dużo może zależeć. Odpowiedź to  drogowskaz, czy dalej iść drogą jak dotychczas, czy coś zmienić.  Czy z obaw i strachu można wyrosnąć? Wiem, że do decyzji potrzeba wielkiej odwagi, bo decyzja na bądź co bądź, niewiadomą, nie jest łatwa. 
         Bohaterka książki  twierdziła, że kocha swojego męża, ale pomimo to ma wątpliwości.  Zastanawiała się czy ten mężczyzna to naprawdę jej największa miłość? Czy nie przegapiła innej, może większej miłości, będąc z nim? Czy gdy traci się podziw dla kogoś po wielu latach bycia z nim, oznacza to, że traci się także kawałek miłości do niego? Czy gdy akceptuje się powoli jego wady, których nie zauważało się wcześniej i akceptuję go takim, jaki jest, w całości, to znaczy, że jest to dowód miłości, czy tylko kompromis i dowód pogodzenia się z losem w imię przywiązania, szacunku i złożonych obietnic? A może jest to po prostu wygoda i przyzwyczajanie? Albo zwyczajny lęk przed zmianami, a przecież, życie zaczyna się tam, gdzie kończy się lęk. Czy w imię tych wszystkich wartości można, a może powinno się zaprzepaścić siebie?

1 komentarz:

  1. Mnie kiedyś zraził wypowiedz autora i po jego książki nie sięgam ....pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń