Kiedyś byłam zafascynowana twórczością J.L.Wiśniewskiego. Po około dziesięciu latach przerwy powróciłam do jego książek, niestety z wielkim rozczarowaniem. Przełknęłam koniec samotnośći, może nie był aż tak zły, ale przy " Grand" , niestety się męczyłam. Są to historie osób z różnych stron Europy, ale powiązanych
z Polską, z Sopotem, z Grandem. Historie opowiadane jakby na siłę, aby zapewnić strony w książce. Jest to powieść obyczajowa, pewnego rodzaju studium psychologiczne o uczuciach, o miłości, o pięknie i brzydocie. Książka zawiera też pewnego rodzaju historię hotelu Grand. Wszystko to opowiedziane poprzez skrajne sceny z życia różnych ludzi, jakby w świecie nie było normalności. Autor obraca się już po raz kolejny w tej samej przestrzeni, powiązania z Hamburgiem, Monachium, jakby nie było innych ciekawych miejsc na świecie. Światek uwikłany ciągle w te same konference naukowe i problemy wybranej grupy społeczeństwa. Mam wrażenie, że autor chce szokować. Zdarzenia, sceny, język, nie znalazłam ani jednego cytatu, według mnie, godnego zacytowania. Według mnie, książki, z której nie mogę zacytować żadnej godziwej myśli, nie można nazwać wartościową. Ot! Powieść obyczajowa średnich, a może nawet niskich lotów.
---
13 książka, 316/5163
Tez tak mam, jeśli z książki nie mogę zanotować czy zapamiętać jakiegoś cytatu to książka jest płaska i bezwartościowa.
OdpowiedzUsuńZ twórczości Wiśniewskiego znam tylko "S@motność w sieci". Może czas poznać inne jego książki?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Próbowałam kiedyś przeczytać Samotność w sieci i nie mogłam przebrnąć, więc doskonale Cię rozumiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:)
Nie czytałam Granda być może dlatego, że utknęłam na bestsellerze "Samotność w sieci”. Może kiedyś wrócę?
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)