Poranki są w ogrodzie chyba najpiękniejsze. Wszystko świeże po nocy, nie umęczone upałem. Lubię tą porę na spacer z kubkiem kawy. Przechodząc przy kwitnącej teraz irdze, mam wrażenie, że zaraz się podniesie i odleci, jak pszczoły, które fruwają z kwiatka na kwiatek, a są ich chyba setki. Podobnie, jest ich pełno na kwiatach facelii. W ubiegłym roku posiałam na nawóz, ale trochę zostało, które się wysiały same, a teraz pszczółki mają używanie.
Zdziwiłam się, kiedy z dnia na dzień rozkwitły piwonie. Co prawda, na razie tylko te różowe, pachnące. Pozostałe jeszcze śpią w pąkach.
Rano z kubkiem kawy, słuchać brzęczenia pszczół i śpiewu ptaków, a wieczorem na ławeczce , chłonąć aromaty. Po ciepłym dniu są mocniejsze. A ławeczka przyda się zawsze, zwłaszcza w cieniu. Usiąść i słuchać rechotania żab w stawie prawie tuż za płotem, śpiewu kosa dającego co wieczór koncerty, latem cykania świerszczy.
Te wyżej czekają w nieco zacienionych, o rozproszonym słońcu zakątkach. Na zdjęciu niżej, nieco ukryta w głębi jest huśtawka. Ta w pełnym słońcu.
Pięknie jest w Twoim wiosennym ogrodzie. Dopiero od kilku dni poranki są ciepłe i z przyjemnością można pospacerować po ogrodzie.
OdpowiedzUsuńU mnie praktycznie piwonie w pąkach. Zakwitły dopiero różowa i bordowa.
Serdecznie pozdrawiam:)