wtorek, 3 kwietnia 2018

Poświątecznie

 Wielkanoc, Święta Zmartwychwstania Pańskiego, najważniejsze Dni w roku liturgicznym, najważniejsze dni dla Katolika. Minęły. Co nam dały? Czy nas zmieniły? Czym dla nas są? Ostatnio słyszałam stwierdzenie że, współczesny człowiek w Wielki Piątek  mniej cierpi, a w Wielką Niedzielę mniej się raduje, niż ludzie cierpieli i cieszyli się dawniej. I to chyba jest prawda. Nie potrafimy? Chyba zapomnieliśmy o prawdziwym sensie naszego życia, życia Katolika, o prawdziwym znaczeniu tych świąt. A może Katolikami jesteśmy już tylko tradycyjnie. Owszem idziemy do kościoła z palmami w Niedzielę Palmową, ze święconką w Wielką Sobotę. Uczestniczymy nawet w nabożeństwach Tridium, kto może i chce przystępuje do spowiedzi i komunii, ale czy przeżywamy to tak naprawdę głęboko, szczerze. W niedzielę rodzinne śniadanie, po którym idziemy do kościoła, a może wcześniej kościół, a potem śniadanie. Spotykamy się rodzinnie przy obiedzie. Jakieś rozmowy, bo jakoś trzeba się zachować, ale tematów brak. O polityce lepiej nie mówić. Może idziemy lub jedziemy odwiedzić kogoś, tak na chwilę. Bez uczuciowego zaangażowania czas się dłuży i chcemy czym prędzej wracać do domu, przed telewizor, zresztą, jak co dzień. W Piątek mniej cierpimy, a w Niedzielę mniej się radujemy. To widać nawet na świątecznych kartkach. Te które pamiętam z dzieciństwa kojarzą mi się z radosną wiosną, zielonymi łąkami, kwitnącymi sadami, śmigusem dyngusem. Nawet jadło świąteczne cieszyło, bo było inne niż na co dzień. Dzisiaj nic, albo mało nas cieszy, chociaż mamy prawie wszystko. Dlaczego? Może mamy za dużo, a może to tylko wspomnienia z dzieciństwa cieszą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz