wtorek, 28 czerwca 2022

Hortiterapia

        Ostatnie, powiedziałabym niemiłosierne,  ponad trzydziesto stopniowe upały zniechęcają , a wręcz powstrzymują mnie od wychodzenia na zewnątrz. Zmęczona, przesypiam. Nie mam ochoty do żadnych prac. Wczoraj przeglądałam zapisy z mojego tegorocznego bloga. Na początku roku połykałam książki, ale już chyba pisałam, że od jakiegoś czasu / wojna/ nie potrafię się skupić na czytaniu. Cały czas wypełnia mi ogród. Przyłapałam się na myśleniu, co będzie późną  jesienią? Wróci strach, obawy z którymi teraz sobie jakoś radzę. Myślę, że to własnie dzięki ogrodowi, bo na nim skupiam całą swoją uwagę. To moja terapia ogrodowa.  Jest coś takiego jak hortiterapia, czyli leczenie ogrodem. Hortiterapia jest stosunkowo nową dziedziną medycyny niekonwencjonalnej i jest polecana jako uzupełnienie innych form leczenia różnego typu schorzeń i zaburzeń. Istotą hortiterapii jest oddziaływanie na kondycję psychiczną, fizyczną i intelektualną pacjenta za pomocą roślin i prac ogrodniczych, kontakt z roślinami, sadzenie, przesadzanie, zbieranie . Jest to terapia czynna. Może być też bierna,  wykorzystująca zmysły wzroku, słuchu i węchu, polegająca na obserwacji roślin, wsłuchiwaniu się w dźwięki przyrody, poznawaniu zapachów ogrodu.

Hortiterapia w Polsce raczkuje, ale na świecie, między innymi w krajach skandynawskich, cieszy się dużym uznaniem i jest szeroko praktykowana. Wskazaniem do hortiterapii są  między innymi depresja, zaburzenia lękowe, autyzm, różnego typu demencje wieku starczego, niedorozwój umysłowy, ale też silna trauma, samotność, wykluczenie ze społeczeństwa, a nawet skłonności przestępcze (resocjalizacja). Ogrodoterapia ma na celu przede wszystkim stymulację zmysłów, które mają bezpośredni i pośredni wpływ na kondycję psychiczną, intelektualną i ruchową człowieka. Niezwykle istotny jest też wpływ na gospodarkę hormonalną organizmu – w czasie zajęć w ogrodzie, na skutek kontaktu z przyrodą, obserwuje się zwiększone wydzielanie takich neuroprzekaźników, jak serotonina,  odpowiedzialna za nastrój.

       Moje "leczenie" ogrodem nie wynika ze świadomego wybrania takiej terapii. To moja wewnętrzna potrzeba. Dzięki niej, chociaż czasem jestem obolała od pracy, ale czuję się lepiej.


3 komentarze:

  1. Z tą nazwą pierwszy raz w życiu się spotykam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Są nawet takie dwusemestralne studia podyplomowe na kierunku Hortiterapia.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie każdemu dano ziemię i nie każdemu służy. ja muszę zadowolić się balkonem, choc jest ciut za mały - o kilka arów. i kobieta nie może się wystarczająco nacieszyć, więc buduję konstrukcje, żeby zmieścić więcej skrzynek, czy doniczek.

    OdpowiedzUsuń