czwartek, 15 marca 2018

Wandal wrócił


 
           Nieważne czy to ten sam, czy nowy, ale wrócił. Znawca tematu stwierdził, że to musiała być locha i zeszłoroczne młode. Ja też uważam, że w jedną noc, jeden nie zrobiłby tyle złego. Czyli wszystkie cebulki tulipanów, lilii i nie wiem już czego więcej, przeryte doszczętnie. Jakieś dwa tygodnie temu, kiedy zrobiło się ciepło zabrałam się za układanie murka ze starej cegły, mającego okalać rabatę, też zdemolowany. Ręce mi opadły i stwierdziłam, że koniec ogrodu. Nic więcej nie robię. Niech zarasta gąszcz traw i dzikich krzewów, bo po co. Dla dzika? Jesteśmy już odizolowani solidnym płotem, prawie murem od strony otwartej przestrzeni, a ta bestia przeszła przez kilka ogrodów, aby zdemolować wewnętrzną siatkę od strony sąsiada, dotrzeć do naszego i zrobić to co zrobiła. Tak czekałam na kolejne dni, że może zrobi się trochę cieplej i wreszcie pójdę porządkować, a tu masz. Cały zapał prysł jak bańka. Nie wiem kiedy i czy wróci.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz