Pisałam, że to ostatni tydzień, a tymczasem były to ostatnie dni. Dzisiaj już wnusia jest w przedszkolu. Na razie tylko na cztery godziny. Takie przystosowywanie. Ponoć było jej super. A ja jestem chora. Przeziębienie, czy może jak kiedyś, puściły jakieś stresy. Wczoraj nawet nie mogłam jej przytulać, bo bałam się że ją mogę zarazić. Wiem, że będę ja czasem odbierała wcześniej. Mam już fotelik w moim aucie, ale to już będzie kolejny etap. Dla niej, ale też dla mnie.
środa, 29 sierpnia 2018
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Co to za życie bywa w MŁODOŚCI!? Nie czujesz serca…wątroby…kości… Spisz jak zabity, pijesz gładko… I nawet głowa boli cię rzadko...
-
W marcu, po raz pierwszy od prawie pół roku. Sąsiadka zza płotu, już jesienią mówiła, twój ogród płacze i tęskni za tobą....
-
Był czas, przed covidem, że sporo podróżowaliśmy i to niekoniecznie daleko. Czasem były to wyjścia lokalne, ale zawsze coś now...
-
Wizyta na cmentarzu garnizonowym rozbudziła we mnie ciekawość. Po nim był cmentarz żołnierzy radzieckich, bo tuż obok garnizonowego....
-
Dzisiaj taki temat może bardziej na zimę czy brzydką jesień, ale że pogoda zrobiła się brzydka, tylko cztery stopnie i pada więc ...
-
Tak jak napisałam w poprzednim poście , jestem zauroczona parkiem solankowym w Inowrocławiu. Byłam w kilku sanatoriach, ale t...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz