poniedziałek, 8 września 2025

" Ciche cuda , Z zachwytu nad życiem" - Anna H. Niemczynow


         Książkę dała mi do czytania Beata. Może dlatego, że zna moje przeżycia, przemyślenia. Jest to druga książka tej autorki, którą czytałam. Kiedy przeczytałam wstęp, myślałam, że to będzie książka z tych psychologicznych, które niejednokrotnie czytałam. Może i jest, ale to książka o historii życia autorki. Może biografia to za duże słowo, ale są w niej przeżycia, emocje i zdarzenia z życia Pani Anny, opisane w bardzo przystępny sposób, a życie jej nie szczędziło. Trudne dzieciństwo, przemoc seksualna, anoreksja, bulimia, uzależnienie od sportu, nieudane małżeństwo i rozwód, samotne macierzyństwo, wieloletnie terapie i dobre zakończenie. Nadal bywają trudne chwile, ale autorka pokazuje jak żyje, aby być szczęśliwą.
      Przede wszystkim trzeba pokonać demony przeszłości, wybaczać i kochać. Nie mieć wielkich oczekiwań, bardziej żyć dniem dzisiejszym niż przeszłością i przyszłością.  To dobre rady dla mnie i chyba już je stosuję od jakiegoś czasu, od terapii. 
       Każdy błąd i każda trudność, cierpienie w naszym życiu to lekcja, z której wyciągamy wnioski, a po każdym upadku możemy podnieść się i pójść dalej. Możemy realizować się i spełniać marzenia, bo każdemu pomimo trudów zdarzają się ciche cuda. Trzeba je tylko zauważać. Książka prowokuje do refleksji nad własnym życiem. Tak, pomimo, że moje też było trudne, inni mieli jeszcze gorzej.
          Napisanie tak szczerej w wyznaniach książki wymaga niezwykłej odwagi, bo nie jest łatwo przyznać się do tego wszystkiego z czym dzieli się z nami autorka, ale dodaje odwagi czytelnikowi, że nie jest w swoich trudach i przeżyciach sam i można swój los odmienić.
         Dla mnie jest ona potwierdzeniem, że droga, którą teraz kroczę jest właściwa.
          
" nasze życie jest takim, jakim widzą je nasze myśli."
*
" Przebaczenie jest niczym gumka- wymazuje z podświadomości to, co nas zatruwa.
A zwykle zatruwają nas wygórowane oczekiwania względem innych"
*
" Wszyscy jesteśmy ofiarami ofiar".
*
" Ludzie krzywdzący nas wcale nie zdają sobie sprawy, że to robią, a my, 
wypierając nasze krzywdy dajemy im na to przyzwolenie".
*
" W walce o dobro nigdy nie wolno tracić nadziei".
*
" Ludzi czyniących zło, zło zżera od środka. Nie lubią siebie, nie lubią swojego życia, stają się zgorzkniali i opryskliwi. Zwykle odchodzą w żalu i samotności.
Jak kto żyje, tak umiera".
*
" Pan Bóg pokazuje nam drogę tylko do zakrętu. Nie wiemy co będzie dalej."

Dawno nie wynotowałam tylu cytatów, a pewnie można by jeszcze więcej.
___
32 książka, 271/10.429

niedziela, 7 września 2025

Urlop na działce

         Powiedziałabym, jaki urlop, przecież już nie pracuję, ale co, czy odmiana mi się nie należy, bo o to przecież chodzi. Taki miałam pierwszy raz w życiu. Pojechałam na działkę. Sama. Bez obowiązków, bez marudzenia, że czas wstać, że czas spać itd. Cisza i spokój. Tylko szum lasu, brzęczenie owadów pszczół, os i śpiew ptaków. No i roboty trochę, bo nie byłam tam przez całe lato. Tak się składało, że różne obowiązki nie pozwalały znaleźć na to czasu.
          Teraz były aż cztery dni i noce, bez planu co mam zrobić. Po prostu robiłam, odpoczywałam robiąc i trochę leniuchowałam.
          Robót dużo, bo wszystko pozarastane, ale zaczęłam od tego co najbliżej tarasu. Odętki wirginijskie wyrosły i zasłaniały widok na drugi plan. Przywiozłam też lawendy do posadzenia no i zrudziałe, naparstnice musiałam usunąć.


      Tutaj już po przesadzeniu. Odętki z prawej, Anabelki na drugim planie pod płotem, a naparstnice na kompoście.



               Kiedy zrobiło się zbyt gorąco to fotografowałam z pozycji horyzontalnej / jeszcze przed przesadzaniem roślin/, 


      bo porządkowanie zaczęłam od tego co w cieniu i gdzie było najmniej roboty. Mniej chwastów, bo właściwe roślinki już sobie radzą całkiem dobrze.


               Było też co nieco i krzyżówka.


               Noc minęła nie wiem jak i kiedy, a ja wstałam rześka , chętna i gotowa do pracy. Śniadanie na tarasie z obserwacją natury.




               To było misterne dzieło pająka, a to na trawie, czy też? Czy to babie lato?



                Na mokrej od rosy trawie było tego dużo. Kropelki rosy wisiały jak perełki na wszystkich roślinach.




             W sobotę padało. Dla nowo przesadzanych roślin to dobrze, a ja i tak miałam wracać. Mam w poniedziałek do załatwienia kilka spraw, jednak bardzo chciało mi się zostać na dłużej. Załatwię więc to co potrzeba i wrócę. Znowu na kilka dni.

wtorek, 2 września 2025

" Księżycowa winnica" - Carla Montero


              Książka jakie lubię. Chociaż historie wymyślone, ale tło historyczne, czynią, że fabuła staje się bardzo realna. 
          Przeddzień wybuchu II wojny światowej. Dziedzic pięknej posiadłości , winnicy,  młody Montauban wraca do domu w Burgundii, ze swoją nowo poślubioną, piękną żoną. Niestety wybuch wojny komplikuje życie młodych. Po upadku Francji Octave trafia do niewoli, a Aldarę, która zanim go poznała, uciekła przed wojną domową z Hiszpanii, czekają wielkie wyzwania, a miłość do męża zostaje poddana ciężkiej próbie. Aldara rodzi córkę, a w posiadłości wkrótce zamieszkają młodszy brat Octave'a, niemiecki porucznik Vermachtu, , oficerowie SS i ukrywany przed Gestapo angielski pilot RAF-u. Wszyscy mają swoje historie i swoje tajemnice, które w stosownym czasie autorka odkrywa,
      Wielowymiarowe postacie są niezwykle autentyczne, co sprawia, że książka trzyma w napięciu i zmusza do refleksji nad ludzką naturą, bo nie każdy wróg to wróg, a nie każdy przyjaciel to przyjaciel. Mówi o odwadze, lojalności, człowieczeństwie, ale też o cechach przeciwnych. Pokazuje, że wśród okropności i trudów wojny, toczy się prawie sielskie życie.
Prawie, bo tragedie nie oszczędzają nikogo. No i na tle tego wszystkiego rodzące się uczucia, szlachetne, zakazane, które przetrwają na czas po wojnie. 
          Książka pochłonęła mnie , że z trudem robiłam przerwę w środku nocy, aby następnego dnia dalej się nią upajać. Polecam. 

" Gdy uciekasz ważne jest wyłącznie to, co zostaje za plecami, a nie to , co przed tobą".
---
31 książka, 537/10.158

niedziela, 31 sierpnia 2025

Gdańsk Brzeźno

         Brzeźno to jedna z 35 dzielnic Gdańska.  Od wschodu graniczy z Nowym Portem i Letnicą, od południa z Wrzeszczem Dolnym, a od zachodu z Zaspą Rozstajami i Przymorzem Wielkim. Od północy granicę dzielnicy stanowią wody Zatoki Gdańskiej i to stanowi chyba największy atut dzielnicy.


     Od XIII wieku obszar należał do klasztoru cystersów w Oliwie, a od roku 1480 istniał jako wieś rybacka. W 1577 roku, w czasie wojny Gdańska z królem polskim Stefanem Batorym zostało całkowicie zniszczone, a następnie odbudowane i oddawane przez cystersów w dzierżawę.  W roku 1769 w części północno-zachodniej /okolice obecnego mola/ teren wydzierżawił Franz Carl Deissel, budując tam wytwórnię saletry, która upadła w roku 1793.
     Po I rozbiorze Polski, od 1772 roku znajdowało się w granicach państwa pruskiego. Po dokonanej w tym  roku, przez króla Fryderyka II Wielkiego, kasacji klasztoru w Oliwie, do roku 1807 Brzeźno należało do tzw. dóbr oliwskich, zarządzanych przez państwo. W 1781 r. mieszkało tam 127 osób. Dzierżawione przez rybaków za czasów klasztornych gospodarstwa stały się ich własnością, stopniowo wykupywaną przez nowych przybyszy.
       W latach 1814 -1877  było własnością I Wolnego Miasta Gdańsk, a potem do 1914 roku stanowiło terytorium gminy wiejskiej Zaspa. 
        W granicach administracyjnych Gdańska znalazło się  1914 roku. Do lat 60-tych XX wieku zachowało charakter osady rybackiej.  Lata 1962-1984 radyklanie zmieniły charakter dzielnicy jako jedna z „sypialń” miasta dla pracowników gdańskich stoczni, portów i zakładów przemysłowych. Wtedy też, w związku z zanieczyszczeniem wód Zatoki Gdańskiej zamknięto nadmorskie kąpielisko i przystań rybacką.
        Kąpielisko istniało w Brzeźnie już przed 1804 rokiem. Pierwszy zakład kąpielowy  powstał w 1803 roku za sprawą kupca Gotthilfa Friedricha Dallmera, właściciela połączonych majątków w Brzeźnie i Nowych Szkotach. Składał się z dwóch drewnianych budynków kąpielowych oddzielnie dla pań i panów. Panie za każdą godzinę kąpieli ciepłej lub zimnej płaciły 24 grosze, a panowie 12 groszy. W celu pokonania odległości z Gdańska do Brzeźna uruchomiono powozy zaprzężone w 4 konie tzw. żurnaliery, które oferowały regularne kursy i mogły przewieźć jednorazowo do 14 osób.
     W 1832 roku Wilhelm Pistorius wybudował zakład kąpielowy z ogrodem, belwederem widokowym na redę oraz cumujące statki oraz na wzgórza ciągnące się od Strzyży po Oliwę. Obiekt był sukcesywnie rozbudowany w latach 1840-1842 i znajdowało się tam 40 pokoi, z dużą salą i łazienkami. Dom kuracyjny spłonął w roku 1892 i rok później zastąpił go nowy, zbudowany przy obecnej ul. Zdrojowej. Powstał w 1893 roku jako trójbryłowy budynek na planie prostokąta, z reprezentacyjną częścią centralną, dwoma symetrycznymi skrzydłami bocznymi oraz drewnianymi werandami. W 1899 roku bryłę powiększono, dobudowując od wschodniej strony, murowany budynek. Obiekt oferował pokoje dla letników oraz kąpiele i diety lecznicze. Działania wojenne w roku 1945  przetrwał bez większych zniszczeń, a w pierwszych powojennych latach służył jako miejsce organizacji kursów szkoleniowych dla pielęgniarek. Do około 1950 roku w Domu Zdrojowym działał Hotel Garnizonowy, a w 1959  urządzono mieszkania socjalne.


         Powrót do rekreacyjnego charakteru Brzeźna nastąpił w latach 80 i 90-tych XX wieku. W roku 1992  otwarto plaże, a w latach 1993-1996 powstało nowe kąpielisko wraz z molem.
Nie odbudowano dotąd zniszczonych w czasie wojny łazienek, mola ani Hali Plażowej, ale przetrwał „Nowy” Dom Kuracyjny. Już piętnaście lat temu, 


           a i później wyglądał marnie.




               Pamiętam jak wówczas ubolewałam, że tak marnieje. Zasiedlony jako mieszkalny, nikt o niego nie dbał i stało się. Na szczęście  w 1993 roku  został wpisany do rejestru zabytków, a w 2016 roku władze Gdańska podjęły decyzję o jego rewitalizacji. Przeszedł remont i odzyskał swój blask. Oczywiście tylko z zewnątrz, bo w środku nie zachowały się chyba żadne historyczne elementy. W grudniu 2021 roku Dom Zdrojowy ponownie otworzył podwoje dla mieszkańców i turystów, stając się przestrzenią edukacji ekologicznej, z miejscami hotelowymi i restauracją.











              Zrewitalizowano też park, bezpośrednio wokół domu.
W sąsiedztwie zauważyłam również ciekawy budynek, chyba prywatny.




 
           Może udałoby się znaleźć jeszcze jakieś pojedyncze, raczej zniszczone, ciekawe budynki.


         Fontanna przy pętli tramwajowej,  park obecnie nazwany  im. Jana Jerzego Haffnera, który  jest nierozłącznie związany z powstaniem i rozwojem  kąpieliska.

  
            Dla mnie jednak dzielnica jawi się nieciekawie. Brak jakiejkolwiek spójności w stylu budownictwa, zniszczenia i zaniedbania. Wszechobecny bałagan, chociażby na zapleczach sklepów, na skwerkach. Nie wiem skąd bierze się opinia, bo taką słyszałam, że to najdroższa dzielnica jeśli chodzi o ceny mieszkań. Chyba podbijana przez właścicieli z uwagi na możliwość wynajmu turystom, bo Brzeźno leży tuż nad wodą. Dzisiaj na plaży nie było tłoku, ale pusta też nie była. Ja mieszkać tam bym nie chciała.




wtorek, 26 sierpnia 2025

" Kraj rodzinny" - Clare Francis


    Jest 1946 rok. Wielka Brytania zniszczona wojną, nękana srogą zimą, kryzysem żywnościowym i paliwowym próbuje wrócić do życia. Trudną sytuację pogłębia napływ zdemobilizowanych żołnierzy, niechcianych  żołnierzy. Władysław Malinowski jest jednym z tysięcy Polaków z armii Andersa, którzy zdecydowali się na emigrację, bojąc się uwięzienia w kraju. Niektórzy nie mają też dokąd wracać.  Władysław dostaje pracę na farmie i próbuje  wiązać się z Angielką.  Miejscowa społeczność jest niestety wobec Polaków pełna uprzedzeń. Konflikt narasta, gdy Władysław i jego kolega zostają oskarżeni o spowodowanie śmierci Lyndona Hanleya.
         Życie Anglików jest również trudne. Wszyscy przeżywają traumy wojenne, lata, które zabrała wojna, jak wrócić do normalnego życia.
          Autorka  jest Angielką, ale  nie szczędzi swoim rodakom  gorzkich słów za ksenofobię i brak tolerancji, a Polaków przedstawia z wielką sympatią i dużą znajomością rzeczy historycznego tła.
           Książkę znalazłam na półce u mojej mamy. Nie wiem czy ją przeczytała, ale chyba wiem dlaczego ją miała. Szkoda, że natrafiłam na nią dopiero teraz, bo przed laty miałam okazję słuchać opowieści byłego żołnierza z armii Andersa, który również pozostał na emigracji w Wielkiej Brytanii. Nie było mu łatwo, ale tam poczuł wielki świat, pochodził ze wsi, może nie z biedy, ale widział różnice i szanse dla siebie. Mówił też o obawach o uwięzienie. Gdybym znała tą powieść szybciej, mogłabym zadać mu wiele pytań.
           Mnie książka się podobała.

" Człowiek, który zwleka z wyborem, dostanie wybór dokonany przez okoliczności".
*
" Szczęście tak naprawdę jest kwestią świadomego wyboru".
" Mądrym człowiekiem jest ten, który wie, kiedy się poddać, 
a głupcem ten, który załamuje się przy pierwszej przeszkodzie. "
---
30 książka, 415/9.621

piątek, 22 sierpnia 2025

Poranek w kinie w kinie


          Chciałabym, aby moje wnusie kiedyś wspominały wakacje u babci i nie tylko wakacje. W tym roku były już  półkolonie, wakacje z rodzicami i teraz wakacje z babcią. Co prawda takie połowiczne, bo mama je po pracy zabiera do domu, ale cały dzień są u mnie. Starsza w poprzednich latach zostawała na noc. Teraz pojechała na swój obóz taneczny, a młodsza do końca miesiąca z babcią. Dzisiaj poszłyśmy na poranek w kinie. Film animowany " Bluey w kinie: Kolekcja pobawmy się w szefa kuchni"  to godzinna uczta  składająca się z ośmiu  odcinków pochodzących z trzech serii serialu telewizyjnego, wszystkie oparte na zabawie z jedzeniem. Widzowie  mają okazję  przyjrzeć się pamiętnym momentom z odcinków takich jak Jedzenie na wynos, Wytworna restauracja, i podziwiać umiejętności rodzinki Bluey w kuchni w odcinkach takich jak Omlet i Tort-kaczka i jak się okazuje, gotowanie nigdy nie było tak zabawne.
        Czas trwania filmu: 55 minut, a w dniach 22-24 sierpnia są  specjalne seanse z konkursami i nagrodami. Dowiedzieliśmy się o tym dopiero w kinie, a była to dodatkowa atrakcja.


             Zapamiętane zdanie z filmu:
" Skąd można wiedzieć, czy zwierzątka, które nie mają ogonka się cieszą"

sobota, 16 sierpnia 2025

Cytat na dzisiaj

 " Żyjemy nadal wyłącznie poprzez rzeczy , które po nas zostają".

      Wypisałam ten cytat z jakiejś książki, którą ostatnio czytałam, niestety nie wiem z której, więc autor nieznany. Cytat, który pasuje do dzisiejszego dnia. Dzisiaj odprowadziliśmy Teresę na miejsce jej wiecznego spoczynku. Prędko się to wszystko zadziało.