piątek, 10 stycznia 2020

Czas płynie

         Mamy już dziesiąty dzień stycznia. Czas płynie dosyć leniwie. Pogoda zmienna. Mokro, szaro, mgliście. Wczoraj była piękna, słoneczna. Wyszłam nawet na chwilę do ogrodu. Coś mnie podkusiło. Wyłożyłam kartony w miejscu, gdzie na wiosnę będę robiła nową rabatę, a właściwie poszerzała istniejącą. Miałam taki zamiar już jesienią, ale zabrakło czasu i sił. Teraz taka propozycja wyszła, o dziwo, od Jurka. Na tej rabacie, którą chcę powiększać wypieliłam kawałek, może metr na metr. Dziwne, aby w styczniu to robić, więc nie kontynuowałam, chociaż kusiło. Jeżdżę codziennie do córki, która w zaawansowanej ciąży leczy zapalenie zatok, odbieram wnusię z przedszkola, czytam i bynajmniej się nie nudzę. Czasem chciałabym nawet poczuć co to znaczy nuda, ale nie mam na nią czasu. Na razie nie ciągnie mnie do robótek. Ostatnie serduszka robione jeszcze przed świetami znalazły już swoich właścicieli. 









2 komentarze:

  1. Ależ urocze serduszka, ale cudny decoupage.
    Ja nie tak dawno temu, w połowie styczniu przekopałam z dziesięć metrów kwadratowych trawnika pod przyszłą grządkę truskawkową. A potem przyszedł mróz i pięknie rozkruszył bryły tak że na wiosnę tylko widłami wyczesałam darń.

    OdpowiedzUsuń
  2. Więc może to dobra metoda, skoro ziemia nie zamarzła to mozna robić.

    OdpowiedzUsuń